George Zimmerman, który w lutym zastrzelił w Sanford na Florydzie czarnoskórego 17-latka Trayvona Martina, założył swoją stronę internetową, na której zbiera datki na opłacenie prawników. Członek ochotniczej formacji zajmującej się ochroną najbliższego sąsiedztwa twierdzi, że działał w samoobronie.
Na swoim portalu Zimmerman przedstawia swoja wersję tragicznego incydentu i prosi o datki na swoją obronę prawną. Komentatorzy, którzy z nim sympatyzują, przekonują, że mężczyzna nie ma innego wyjścia, gdyż został już osądzony jako zabójca przez opinię publiczną znajdującą się pod silnym wpływem mediów. Inni krytykują jego krok zarzucając mężczyźnie, że pragnie wykorzystać swój status pseudo-celebryty.
Znany prawnik z Uniwersytetu Harvarda, Alan Dershovitz, komentujący sprawę dla telewizji CNN ocenił, że założenie strony internetowej jest błędem Zimmermana. - Powinien teraz siedzieć cicho, bo wszystko, co powie, może być wykorzystane przeciw niemu - podkreślił.
Tymczasem prowadząca dochodzenie w sprawie zabójstwa Martina prokurator Angela B.Corey, poinformowała, że nie odda jej do rozpatrzenia przez śledczy sąd przysięgłych. Media oceniły, że jest to sygnał wskazujący na to, iż Zimmerman nie zostanie oskarżony o morderstwo pierwszego stopnia (z premedytacją) - prokurator może mu jednak postawić zarzut zabójstwa zwykłego. Wielu prawników przewiduje też, że sąd uzna czyn za "zabójstwo uzasadnione" (w obronie koniecznej).
PAP, arb