Trwają poszukiwania dalszych pięciu osób - poinformowały źródła policyjne. Dziewiątka to piłkarscy chuligani, aresztowani w różnych serbskich miastach, w tym w Belgradzie.
Kilkusetosobowy tłum przeciwników niepodległości Kosowa zaatakował 21 lutego 2008 roku ambasadę USA w Belgradzie na znak protestu przeciwko poparciu Waszyngtonu dla tej prowincji, uznawanej przez Serbię za swoje terytorium. Serbowie zaatakowali także siedem innych ambasad: Turcji, Chorwacji, Wielkiej Brytanii, Belgii, Niemiec, Bośni i Hercegowiny oraz Słowenii i zniszczyli sto sklepów, banki, bary McDonalda.
Podczas zamieszek w czasie wiecu zginął młody mężczyzna, a 130 osób, w tym 52 policjantów, zostało rannych. Policja aresztowała wtedy blisko 200 osób. Zajścia te były przyczyną napięć pomiędzy USA a ówczesnym rządem nacjonalistycznego premiera Vojislava Kosztunicy, któremu zarzucono brak ochrony placówek dyplomatycznych i brak reakcji na chuligańskie ataki.
Ambasada amerykańska z zadowoleniem przyjęła w środę informacje o aresztowaniu podejrzanych o podpalenie placówki. "Bardzo ważne jest postawienie przed wymiarem sprawiedliwości nie tylko tych, którzy brali udział w ataku, lecz i tych osób we władzach, które zleciły ten atak lub w inny sposób wspierały pogwałcenie prawa krajowego i międzynarodowego" - głosi oświadczenie ambasady USA w Belgradzie.
is, PAP