Plan pokojowy opracowany przez wysłannika ONZ i Ligi Arabskiej Kofiego Annana i zaakceptowany przez Damaszek zakładał, że 12 kwietnia w Syrii nastąpi całkowite zawieszenie broni. Dotychczas w kraju nie odnotowano działań wojskowych. Armia nie wycofało się jednak z miast - twierdzą działacze praw człowieka.
- Apelujemy do narodu, by protestował, ponieważ jest to jego bezwzględne prawo, o którym jest mowa w planie Annana - przekonywał przewodniczący Narodowej Rady Syryjskiej - głównego organu opozycji - Burhan Ghaljun. W ostatnim punkcie planu napisano, że Syria będzie respektować "prawo do zrzeszania się i prawo do organizowania pokojowych manifestacji". Dotychczas wszelkie protesty były brutalnie tłumione przez reżim prezydenta Baszara el-Asada. - Zawieszenie broni nie ma żadnego znaczenia, jeśli nie umożliwia ono protestów - podkreślił Ghaljun, który dodał, że także "plan Annana nie ma żadnej wartości, jeśli nie umożliwia zmian w kierunku pluralistycznego demokratycznego rządu" . Zdaniem szefa Narodowej Rady Syryjskiej początkiem tego procesu zmian jest wolność prasy i pozwolenie Syryjczykom na organizowanie protestów.
Ghaljun wyraził jednocześnie sceptycyzm co do respektowania przez władze syryjskie warunków rozejmu. - Trzeba poczekać. Dzień się jeszcze nie zakończył. Nie mamy zaufania do reżimu, zwłaszcza że siły zbrojne nie wycofały się jeszcze z miast - podkreślił.
Związana z syryjskimi władzami gazeta "Al-Watan" pisze, że "w przypadku zewnętrznego spisku wymierzonego w Syrię" wojsko jest odpowiedzialne za "ochronę bezpieczeństwa publicznego, utrzymywanie stabilności i ochronę ludzi". Dziennik dodaje, że armia wróci do koszar dopiero wtedy, gdy w kraju przywrócone zostanie bezpieczeństwo. Według gazety "mówienie o wycofaniu wojska z miast jest rażącym atakiem na suwerenność Syrii". "Syryjska armia wypełnia swoją misję i wróci do koszar, gdy zostanie ona zakończona" - czytamy w "Al-Watan". Zgodnie z planem pokojowym wynegocjowanym przez Annana zawieszenie broni przez syryjskie siły rządowe miało nastąpić już 10 kwietnia o godz. 6. Po 48 godzinach ten sam warunek miała spełnić opozycja. Według szacunków ONZ w wyniku rewolty w Syrii dotychczas śmierć poniosło ok. 9 tys. osób.
PAP, arb