Wojskowy zamach stanu nastąpił na kilkanaście dni przed wyznaczoną na 29 kwietnia drugą turą wyborów prezydenckich. Pierwszą wygrał Gomez Junior, kandydat rządzącej Afrykańskiej Partii Niepodległości Gwinei i Zielonego Przylądka (PAIGC). Naraził się wojsku, ponieważ zapowiadał redukcję nadmiernie rozbudowanej armii maleńkiego kraju, która już wielokrotnie dokonywała zamachów stanu.
Uważa się powszechnie, że w inspirowaniu tych przewrotów brały udział międzynarodowe kartele narkotykowe wykorzystujące terytorium Gwinei Bissau jako bazę przerzutów kokainy z Ameryki Łacińskiej do Europy. Zamachowcy działając według klasycznego schematu przewrotów wojskowych zajęli budynek telewizji i radia oraz otoczyli siedziby partii politycznych i polityków.
Twierdzą oni, że działali "przeciwko tajnemu porozumieniu władz z armią angolską", a ich celem jest "powołanie rządu jedności narodowej". Rada Bezpieczeństwa ONZ jednomyślnie potępiła zamach stanu w Gwinei Bissau i zażądała przywrócenia legalnych władz.
Rząd Portugalii rozważa wysłanie do Gwinei Bissau sił szybkiego reagowania w celu ewakuacji obywateli portugalskich z tego kraju. Gwinea Bissau, była portugalska kolonia, odzyskała w 1974 roku niepodległość dzięki portugalskiej bezkrwawej rewolucji czerwonych goździków dokonanej przez młodych oficerów. Zakończyli oni długoletnią wojnę kolonialną przeciwko ruchom wyzwoleńczym w Angoli, Mozambiku i Gwinei Bissau.
Unia Afrykańska i Wspólnota Gospodarcza Państw Afryki Zachodniej potępiły wojskowy zamach stanu w Gwinei Bissau i ostrzegły, że nie będą tolerowały nielegalnego przejęcia władzy przez wojskowych.
ja, PAP