Wstrząsy 31 października uszkodziły nieodwracalnie 64 budowle w miasteczku pochodzące z X wieku. Fachowcy ocenili szkody na 80-90 proc. Ze względów bezpieczeństwa trzeba więc będzie zburzyć do końca część domów położonych przy głównej ulicy, mimo ich wielkiej wartości historycznej. Eksperci obiecują, że będą próbowali ratować co się da. "Zburzymy tylko to, co konieczne" - zapewniają.
Zgodę na wyburzenia musi jeszcze wydać burmistrz Antonio Borelli, którego 7-letnia córka zginęła w zawalonej szkole.
Sprzeciwił się on propozycji premiera Włoch Silvio Berlusconiego, by wybudować nowe miasteczko niedaleko San Giuliano. "Pan Berlusconi nie może decydować za nas. Priorytetem jest odbudowa San Giuliano tu, gdzie jest, takim, jakie było" - oświadczył.
Po tej deklaracji rząd włoski wycofał się z propozycji i na początku tygodnia obiecał w parlamencie odbudowę San Giuliano w ciągu dwóch lat.
sg, pap