Nie odnotowano żadnych incydentów.
Uczestnicy protestu manifestowali przeciwko wojnie, a zwłaszcza ewentualnemu atakowi USA na Irak, a także przeciwko zasadom liberalnej gospodarki, mającym na celu - ich zdaniem - przede wszystkim osiągnięcie jak największych zysków.
Na czele pochodu niesiono wielki transparent z napisem po włosku i po angielsku "Wojnie - Nie!", a wielu uczestników pochodu trzymało podobne do amerykańskich flagi, na których zamiast 52 gwiazd narysowano swastyki i trupie czaszki.
Uczestnicy manifestacji powiewali również czerwonymi sztandarami z sierpem i młotem oraz z podobizną Che Guevary, którego wielkie portrety niesiono w pochodzie.
Manifestanci nieśli także kilkunastometrowej długości transparent z napisem: "Stop the global war!" (Stop globalnej wojnie) i podobnych rozmiarów flagę Autonomii Palestyńskiej.
W demonstracji uczestniczyła około 100-osobowa grupa Polaków, reprezentujących m.in. organizację "Pracownicza Demokracja".
Lider francuskich rolników Jose Bove przejechał na traktorze sześciokilometrową trasę pochodu wokół historycznego centrum Florencji na stadion sportowy.
Manifestację zakończył zorganizowany na stadionie koncert kilku zespołów muzycznych, w tym popularnych we Włoszech grup młodzieżowych.
Wielu z uczestników manifestacji, którzy nie zdołali wejść na stadion, mieszczący ok. 70 tys. widzów, po przejściu trasy pochodu od razu skierowało się na dworzec, aby specjalnymi pociągami, podstawionymi przez włoskie koleje państwowe, wrócić do domów.
Włoskie koleje państwowe zawarły z organizatorami Forum umowę dotyczącą zniżkowych biletów dla uczestników manifestacji.
Przed manifestacją zapowiadano, że weźmie w niej udział 150-200 tysięcy uczestników pięciodniowego Forum Społecznego, które od środy dyskutowało o pokoju oraz o problemach związanych z globalizacją, starając się nakreślić alternatywny w stosunku do liberalnego program gospodarczy.
Forum odbywało się pod hasłem "Inna Europa jest możliwa" i zgodnie z założeniem organizatorów było kontynuacją antyglobalistycznych spotkań w Porto Alegre w Brazylii. Władze włoskie przed szczytem we Florencji podjęły nadzwyczajne środki ostrożności. Do miasta skierowano sześć tysięcy funkcjonariuszy policji, mających udaremnić ewentualne ataki anarchistów i ubranych na czarno grup spod znaku Black Bloc. Obawiano się, że może dojść do podobnych zamieszek jak podczas szczytów w Seattle w 1999 roku, Pradze we wrześniu 2000 roku czy w lipcu ub.r. w Genui, gdzie podczas szczytu G-8 w starciach z policją zginął 20-letni uczestnik demonstracji.
Kilka dni temu przeciwko organizacji Forum i manifestacji w zabytkowym mieście protestowała słynna włoska publicystka Orianna Fallaci (czytaj Antyglobaliści podobni do Mussoliniego i Hitlera)
sg, pap