Ocenił jednocześnie, że afgańskie siły bezpieczeństwa udowodniły, iż "są w stanie skutecznie bronić swego kraju". Prezydent pochwalił "brawurę i poświęcenie sił bezpieczeństwa", które według niego "szybko i w odpowiedni sposób zareagowały, by powstrzymać terrorystów".
Talibowie przypuścili w Kabulu atak na parlament oraz dzielnicę dyplomatyczną, w tym na ambasady Niemiec, Wielkiej Brytanii i USA. Zaatakowali również placówki sił rządowych i NATO w stolicach prowincji Nangarhar, Logar i Paktia oraz lotnisko w Dżalalabadzie, ok. 130 km na wschód od Kabulu, gdzie mieści się ważna baza sił NATO.
Zapowiedzieli, że to początek wiosennej ofensywy przeciw siłom rządowym i międzynarodowej koalicji. Wśród kilkunastu ofiar śmiertelnych jest 36 bojowników, którzy zginęli, zabici przez afgańskie siły bezpieczeństwa lub wskutek eksplozji ładunków wybuchowych przytroczonych do ciała. W atakach zginęło również ośmiu afgańskich żołnierzy i policjantów oraz trzech cywilów.
Analitycy zwracają uwagę, że niedzielne zajścia budzą obawy co do powodzenia stopniowego wycofywania wojsk zachodniej koalicji i przekazywania odpowiedzialności za bezpieczeństwo siłom afgańskim. Proces ten ma się zakończyć w 2014 roku.
ja, PAP