"Mimo obecności wojsk rosyjskich na terytorium Czeczenii, strona czeczeńska wielokrotnie mówiła i powtarza, że jest gotowa do bezwarunkowego dialogu politycznego" - zadeklarował Maschadow w oświadczeniu datowanym 10 listopada. "Odpowiedzialność za kontynuowanie wojny i cierpienia naszych narodów spadają na władze rosyjskie".
Maschadow ponownie złożył kondolencje rodzinom ofiar dramatu zakładników w moskiewskim teatrze na Dubrowce, określając go "tragedią dla rosyjskiego i czeczeńskiego narodu". Zapewnił, że władze Czeczenii przygotowują posunięcia mające zapobiec podobnym wydarzeniom w przyszłości.
"Ani wojna, ani cele wojskowo-polityczne nie mogą usprawiedliwić podeptania godności ludzkiej i ataku na niezbywalne prawa bezbronnych obywateli". Zapewnił, że "akty terrorystyczne czy inne działania przeciw ludności cywilnej nie należą do metod walki stosowanych przez ruch oporu. (...) Republika Iczkeria ma wystarczające siły i środki, by odzyskać suwerenność bez uciekania się do metod terrorystycznych".
Prezydent Władimir Putin oświadczył w niedzielę, że nie mowy o rosyjsko-czeczeńskim porozumieniu pokojowym. Wykluczył też negocjacje z Maschadowem. "Ci, którzy wybierają Maschadowa, wybierają wojnę. Ci ludzie będą uważani za wspólników terrorystów. A tym, którzy proponują negocjacje z zabójcą, proponuję zawarcie porozumienia z bin Ladenem i mułłą Omarem" - twierdził w oświadczeniu.
Nieprzejednane stanowisko Putina skrytykowali rosyjscy obrońcy praw człowieka. "Negocjacje z Maschadowem nie są abstrakcją, lecz jedynym sposobem zakończenia wojny i jedyną nadzieją dla narodu czeczeńskiego" - oświadczyła członkini stowarzyszenia obrońców praw człowieka Memoriał, Eliza Musajewa po zakończonej w niedzielę w Moskwie dwudniowej konferencji o Czeczenii.
em, pap