Rozwiązanie trwającego od dłuższego czasu sporu o wizy dla mieszkańców Kaliningradu między Rosją i UE było możliwe dzięki "elastycznemu" potraktowaniu reguł unijnej polityki wizowej.
Jeszcze przed rozpoczęciem szczytu dyplomaci UE nie kryli, że obu stronom zależało na pokazaniu opinii publicznej własnych narodów oraz innym partnerom, zwłaszcza Stanom Zjednoczonym, że ich "partnerstwo strategiczne" rozwija się. Rosja dla Unii jest dostawcą surowców energetycznych, zwłaszcza gazu, a Putin liczy na unijne inwestycje.
Jak mówił jeden z unijnych urzędników, kiedy jeszcze trwały ostatnie uzgodnienia "techniczne" w sprawie tranzytu Rosjan przez Litwę, udało się pogodzić interesy i prawo trzech stron. Rosjanie będą mogli względnie łatwo przejeżdżać tranzytem przez Unię z jednej części własnego państwa do drugiej, a równocześnie zarówno przepisy unijne, jak i suwerenność Litwy oraz jej prawo do kontroli własnych granic nie zostaną naruszone.
Unia i Litwa zgodziły się na zastąpienie normalnych wiz tranzytowych dokumentami uprawniającymi do "ułatwionego tranzytu", które będą wydawane na podobnych zasadach jak wizy, ale w sposób uproszczony.
Taki dokument, niezbędny do jednorazowego przejazdu koleją, Rosjanie będą mogli uzyskać w kasach dworcowych i biurach podróży, które będą pośredniczyły w ich wydawaniu. Prócz tego Litwa przystała pod naciskiem Unii na podjęcie prac studyjnych nad szybką koleją, która bez zatrzymywania, jak chciał tego Kreml, w przyszłości przewoziłaby Rosjan bez wiz przez terytorium litewskie.
Drugim zagadnieniem, które miało być poruszone podczas szczytu jest sprawa Czeczenii.
Losy spotkania były niepewne z powodu Światowego Kongresu Czeczeńskiego w Kopenhadze, którego organizacji u siebie Dania nie chciała zakazać mimo silnej presji Moskwy. W Kopenhadze pierwotnie miał się odbyć także szczyt Rosja-UE, potem został przeniesiony do Brukseli, by nie podzielił losu odwołanej przez Rosjan wizyty państwowej prezydenta Putina w Danii, zaplanowanej na 12 listopada, nazajutrz po szczycie. Nadal nie rozstrzygnięty jest los aresztowanego przez Duńczyków uczestnika kongresu czeczeńskiego, Achmeda Zakajewa, oskarżonego przez Moskwę o udział w organizacji czeczeńskich zamachów terrorystycznych, zwłaszcza w głośnym ataku czezczeńskiego komanda na moskiewskie centrum teatralne na Dubrowce. Zakajew jest wysłannikiem prezydenta separatystycznej Czeczenii Asłana Maschadowa. Podczas poniedziałkowego szczytu Unia Europejska "wyraziła zaniepokojenie kwestią praw człowieka" w Czeczenii i po raz kolejny podkreśliła, że "tylko rozstrzygnięcie polityczne jest rozwiązaniem długoterminowym", na co, wg źródeł zbliżonych do prezydencji duńskiej, prezydent Rosji Władimir Putin odpowiedział, że "ma kontakty z umiarkowanymi przywódcami czeczeńskimi".
Putin miał na myśli niedzielne spotkanie na Kremlu z przedstawicielami promoskiewskich władz i duchownych Czeczenii, na którym po raz kolejny zdecydowanie odrzucił możliwość jakichkolwiek kontaktów z nieuznawanym przez Moskwę prezydentem Czeczenii Asłanem Maschadowem, nazywanym przez rosyjskie władze "mordercą".
"Prezydent Putin wyjaśnił, jakie wysiłki podejmuje, żeby rozwiązać konflikt w Czeczenii. Pierwsza reakcja Unii na niedzielne spotkanie jest taka, że wszystko, co można zrobić dla rozwiązania konfliktu poprzez dialog, jest pozytywne" - powiedział jeden z unijnych dyplomatów.
Unia wykazała też zrozumienie dla stanowczej odmowy Kremla, żeby podjąć dialog z wybranym w 1997 roku prezydentem Czeczenii Asłanem Maschadowem, choć powszechnie uważa się na Zachodzie, że jest on jedynym reprezentantem narodu czeczeńskiego, z którym rokowania mogą przynieść trwały pokój.
"Nie do Unii należy wybór rozmówców, którzy będą zasiadali przy stole negocjacyjnym. Premier Danii podtrzymał stanowisko Unii, że konflikt czeczeński to wewnętrzna sprawa Federacji Rosyjskiej".
Wzięcie zakładników w moskiewskim teatrze na Dubrowce podważyło pozycję jego sprzymierzeńców Maschadowa w Unii, tych, którzy - jak frakcja Zielonych w Parlamencie Europejskim czy organizacje obrońców praw człowieka - przestrzegają przed udzieleniem Rosji wolnej ręki w Czeczenii i w walce z terroryzmem.
Przed budynkiem Rady Unii Europejskiej, gdzie odbywa się szczyt, odbyła się manifestacja przeciwko wojnie w Czeczenii. Manifestujący domagali się "zaprzestania ludobójstwa w Czeczenii" i uwolnienia zatrzymanego w Danii Achmeda Zakajewa. W oświadczeniu przekazanym mediom protestujący napisali, że "trwający od kilku lat konflikt zbrojny w Czeczenii stał się tak tragiczny i niebezpieczny jak konflikt izraelsko-arabski", a "porozumienie pokojowe na Kaukazie zasługuje na taką samą uwagę jak pokój w Palestynie".
Podczas szczytu będą poruszane także kwestie gospodarcze. Unia ma ponowić swoje postulaty w tej dziedzinie. Od lat bezskutecznie domaga się, żeby Rosjanie obniżyli opłaty za prawo przelotu zagranicznych samolotów cywilnych nad Syberią, ułatwili dostęp unijnych firm do swego rynku ubezpieczeniowego i podnieśli zaniżone ceny energii dla rosyjskich odbiorców, dające przewagę konkurencyjną nad firmami zachodnimi.
Piętnastka zabiega też o gwarancje dla swoich inwestorów w sektorze energetycznym i uzależnia od tego zacieśnianie współpracy w energetyce, w tym współfinansowania rurociągów. Wszystkie te postulaty stanowią warunek zgody Unii na przyjęcie Rosji do Światowej Organizacji Handlu (WTO).
Tuż przed szczytem Piętnastka "ostatnim rzutem na taśmę" zatwierdziła w czwartek obiecane pół roku temu Putinowi rozporządzenie nadające Rosji status gospodarki rynkowej w unijnych postępowaniach przeciw zagranicznym dostawcom stosującym dumping (sprzedaż poniżej kosztów) lub korzystającym z dotacji do eksportu.
Powinno to pomóc firmom rosyjskim, przeciwko którym są wszczynane postępowania antydumpingowe, chociaż nie oznacza to automatycznie lepszego traktowania. Dla Rosji jest to przede wszystkim gest polityczny, uznający jej zaawansowanie w reformach rynkowych.
Innym gestem politycznym, docenianym przez Rosjan, jest zgoda Unii na podjęcie rozmów o "długofalowym celu", za jaki Piętnastka jest gotowa uznać wprowadzenie w bliżej nieokreślonym terminie ruchu bezwizowego między Unią a Rosją. Musi to jednak poprzedzić systematyczna współpraca w polityce imigracyjnej, w tym zawarcie w przyszłym roku umowy o readmisji. Chodzi o zgodę Moskwy na przyjmowanie z powrotem obywateli krajów trzecich, którzy nielegalnie wjechali na terytorium Unii z Rosji.
Obu stronom zależy też, żeby szczyt wykazał zgodność ich poglądów na Irak. W sprawie interwencji zbrojnej mniej zresztą dzieliło ostatnio Francję i Rosję niż Francję i Wielką Brytanię, stojącą u boku USA.
em, pap