"Nie lubię gier, ale mi pomogły"
- Tak naprawdę, to nie lubię tych gier, ale są dobre, jeśli pragnie się symulacji w celach treningowych - oświadczył. Wyjaśnił też, że gry komputerowe służyły mu do symulowania reakcji policji i opracowywania najlepszej strategii ucieczki. Breivik zabił osiem osób, detonując w Oslo samochód pułapkę, po czym zastrzelił 69 osób, w większości nastolatków, na wyspie Utoya. W czwartek powiedział w sądzie, że oczekiwał, iż po zamachu bombowym w stolicy zostanie otoczony przez policję; swe szanse wyjścia cało ocenił na "mniej niż 5 procent". Podkreślił jednak, że trenował wychodzenie z takich sytuacji i właśnie takie sytuacje symulował w grach komputerowych.
Wzorował się na mitologii skandynawskiej
Ujawnił też, że broń, w którą się zaopatrzył, ponazywał, sięgając do mitologii skandynawskiej. Karabin otrzymał nazwę gungnir, od oszczepu Odyna, a pistolet marki Glock - nazwę mjoelnir, od młota boga Thora. Antropolog Thomas Hylland Eriksen z Uniwersytetu Oslo uznał, że takie gry komputerowe mogły wprowadzić Breivika w stan urojenia. - Kiedy udał się na wyspę Utoya, być może (...) strzelając do ludzi wciąż myślał, że nadal uczestniczy w grze komputerowej - stwierdził. Eriksen dodał, że - jak się wydaje - Breivik ma trudności z rozróżnianiem między rzeczywistością wirtualną World of Warcraft i innych gier a rzeczywistością.
Miało być więcej ataków
Breivik oświadczył też w sądzie, że planował zamachy bombowe nie tylko na dzielnicę rządową w Oslo, lecz także na siedzibę rządzącej Norweskiej Partii Pracy i na trzeci obiekt, być może pałac królewski, choć - jak mówił - brał też pod uwagę inne cele. Zamachu na pałac królewski chciał dokonać w taki sposób, żeby rodzina królewska nie ucierpiała. - Większość nacjonalistów i konserwatystów kulturowych, łącznie ze mną, popiera monarchię - powiedział.
Ostatecznie zrezygnował z trzech bomb. Już zbudowanie jednej było "znacznie trudniejsze niż myślałem" - tłumaczył. Breivik przyznał się do dokonania zamachów, natomiast nie poczuwa się do winy. Swe ofiary nazywa "zdrajcami", hołdującymi ideom przyjaznym dla imigracji. Główna wątpliwość, która ma zostać rozstrzygnięta w czasie planowanego na 10 tygodni procesu, dotyczy zdrowia psychicznego oskarżonego. Ekstremiście grozi do 21 lat więzienia, jeśli zostanie ostatecznie uznany za poczytalnego.
ja, PAP