Nicolas Sarkozy i Francois Hollande zażarcie walczą o poparcie francuskich wyborców. Lista problemów, z jakimi będzie musiał uporać się przyszły prezydent Francji jest długa – wystarczy wspomnieć, że bezrobocie jest nad Sekwaną dwukrotnie wyższe niż w Niemczech, a Francja w ostatnim czasie utraciła prestiżowy rating AAA.
„Francuzi – nie obawiajcie się! (Socjaliści) nie wygrają, jeśli wy zdecydujecie, że będziecie chcieli wygrać – przekonywał kilkadziesiąt tysięcy osób zgromadzonych na placu de la Concorde w centrum Paryża Nicolas Sarkozy. To ciekawe miejsce na ogłaszanie takich deklaracji – to właśnie tutaj Francuzi w XVIII wieku ścięli głowę Ludwikowi XVI,
Sarkozy w sondażach przegrywa z Hollandem – ale kandydat socjalistów też nie ma łatwego życia. Jego problemem jest to, że nie zna recept na rozwiązanie problemów trawiących współczesną Francję. W znacznie trudniejszej od Hollande'a sytuacji jest jednak Sarkozy - jego trudną sytuację najlepiej obrazuje… kukiełka pojawiająca się w popularnym teatrzyku politycznym „Pajacyki Informacji" emitowanym przez Canal Plus. Prezydent Francji wpada tam co chwila na scenę krzycząc: „jestem kandydatem ludu, trzeba przerwać rządy bogaczy, Sarkozy powinien odejść!". Komentarz jest niepotrzebny.
Urok świeżości straciła Marine Le Pen, liderka Frontu Narodowego, która przejęła partię po ojcu. Córka Le Pena co prawda nie głosi aż tak radykalnych haseł jak ojciec w kwestii imigracji i Unii Europejskiej, ale nie jednocześnie nie ma nic oryginalnego do powiedzenia, poza krytykowaniem programów rywali i powtarzaniem: „a nie mówiłam?" jeśli chodzi o kryzys strefy euro. Le Pen przekonuje, że Sarkozy i Hollande są braćmi syjamskimi – ale większość Francuzów jej nie wierzy.
Ciekawy jest także kontekst medialny całej kampanii. Od kilku tygodni dziennikarze francuscy każde wydanie serwisu informacyjnego rozpoczynają od formułki, że czas wypowiedzi każdego kandydata lub jego sympatyków jest skrupulatnie zliczany przez CSA (odpowiednik naszej KRRiTV). Być może to właśnie te ograniczenie sprawia, że media starają się koncentrować na faktach, a nie na emocjach. Nie do pomyślenia jest więc, aby dziennikarz wdał się w dyskusję z zaproszonym gościem - co przy okazji dowolnych wyborów organizowanych w Polsce jest nagminne. We Francji rolą dziennikarza jest zadawanie pytań i uzyskiwanie odpowiedzi. Warto pomyśleć o wysłaniu nad Sekwanę niektórych z polskich dziennikarzy zajmujących się polityką.
Sarkozy w sondażach przegrywa z Hollandem – ale kandydat socjalistów też nie ma łatwego życia. Jego problemem jest to, że nie zna recept na rozwiązanie problemów trawiących współczesną Francję. W znacznie trudniejszej od Hollande'a sytuacji jest jednak Sarkozy - jego trudną sytuację najlepiej obrazuje… kukiełka pojawiająca się w popularnym teatrzyku politycznym „Pajacyki Informacji" emitowanym przez Canal Plus. Prezydent Francji wpada tam co chwila na scenę krzycząc: „jestem kandydatem ludu, trzeba przerwać rządy bogaczy, Sarkozy powinien odejść!". Komentarz jest niepotrzebny.
Urok świeżości straciła Marine Le Pen, liderka Frontu Narodowego, która przejęła partię po ojcu. Córka Le Pena co prawda nie głosi aż tak radykalnych haseł jak ojciec w kwestii imigracji i Unii Europejskiej, ale nie jednocześnie nie ma nic oryginalnego do powiedzenia, poza krytykowaniem programów rywali i powtarzaniem: „a nie mówiłam?" jeśli chodzi o kryzys strefy euro. Le Pen przekonuje, że Sarkozy i Hollande są braćmi syjamskimi – ale większość Francuzów jej nie wierzy.
Ciekawy jest także kontekst medialny całej kampanii. Od kilku tygodni dziennikarze francuscy każde wydanie serwisu informacyjnego rozpoczynają od formułki, że czas wypowiedzi każdego kandydata lub jego sympatyków jest skrupulatnie zliczany przez CSA (odpowiednik naszej KRRiTV). Być może to właśnie te ograniczenie sprawia, że media starają się koncentrować na faktach, a nie na emocjach. Nie do pomyślenia jest więc, aby dziennikarz wdał się w dyskusję z zaproszonym gościem - co przy okazji dowolnych wyborów organizowanych w Polsce jest nagminne. We Francji rolą dziennikarza jest zadawanie pytań i uzyskiwanie odpowiedzi. Warto pomyśleć o wysłaniu nad Sekwanę niektórych z polskich dziennikarzy zajmujących się polityką.
Co ważne ograniczenia czasu antenowego poświęconego kandydatom na prezydenta Francji nie mają jednak wpływu na dociekliwość dziennikarzy, którzy właśnie odkryli że Sarkozy przedstawiający się jako "kandydat ludu" zjadł po mityngu na placu Concorde kolację w pobliskim luksusowym hotelu z kilkoma najbogatszymi Francuzami finansującymi jego kampanię. Ta kolacja może go słono kosztować...
Andrzej Mierzwa - doradza międzynarodowym firmom i funduszom private equity przy zakupie polskich przedsiębiorstw. Od 30 lat dzieli czas między Warszawą i Paryżem. Wielokrotnie komentował wydarzenia w Polsce w mediach francuskich, teraz opisuje dla "Wprost" Francję mniej znaną, ale równie ciekawą