Przywódca Al-Kaidy Islamskiego Maghrebu (AQIM) Abu Musab Abdel-Wadud uznał, że są to tylko kosmetyczne posunięcia, dokonywane przez "zdegenerowaną klikę polityczną, rozpaczliwie trzymającą się władzy". Swe przesłanie zatytułował "Bojkot farsy wyborczej".
- Te wybory nie przyniosą rzeczywistej pożądanej przemiany, będą raczej jak chirurgia plastyczna, a ich celem jest fałszywa legitymizacja tej skorumpowanej i korumpującej bandy te wybory - oświadczył. - Muzułmanie, waszym obowiązkiem nie jest uczestniczenie w tych haniebnych, fałszywych wyborach; waszym obowiązkiem jest odrzucenie tych ciemiężców w przebraniu, prowadzenie dżihadu (świętej wojny) i powstanie przeciwko nim - powiedział Wadud, znany także jako Abdelmalek Drukdel.
Reuters odnotowuje, że autentyczności nagrania nie udało się jeszcze potwierdzić w niezależnych źródłach. Agencja wskazuje, że AQIM ma ograniczone wpływy w społeczeństwie algierskim, którego większość ma już dość przemocy. Algieria - państwo członkowskie OPEC - jest czołowym producentem gazu ziemnego i ważnym sojusznikiem Zachodu w walce z Al-Kaidą.
Wadud twierdzi, że rząd ucieknie się do wszelkich środków, "łącznie z fałszerstwami", by ograniczyć wpływy islamistów, którzy - jak się oczekuje - dobrze poradzą sobie w wyborach. Reuters odnotowuje, że islamiści, przez długi czas trzymani na marginesie życia politycznego, pojawili się jako ważni aktorzy na scenie politycznej w Tunezji, Libii i Egipcie, gdy obaleni zostali tamtejsi przywódcy.
W Algierii zbrojne grupy islamistów walczyły z rządem przez większość lat 90. Była to reakcja na anulowanie przez wojsko wyborów z grudnia 1991 roku, których pierwszą turę wygrał Muzułmański Front Ocalenia. - Mówią, że tym razem uznają wyniki, nawet jeśli wybory będą oznaczać powstanie państwa islamskiego. Jak ktokolwiek rozsądny może sądzić, że ci zbrodniarze oddadzą władzę i odejdą, tylko dlatego, że naród tego chce i dał temu wyraz przy urnach wyborczych? - pytał Wadud.
zew, PAP