"Władze Sudanu podburzają społeczeństwo do prześladowań"

"Władze Sudanu podburzają społeczeństwo do prześladowań"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Obywatele Południowego Sudanu, którzy utknęli w Sudanie boją się prześladowań (fot. EPA/STR/PAP) 
Blisko pół miliona Południowych Sudańczyków, którzy utknęli na terytorium Sudanu po secesji Południa i nie mogą wyjechać do ojczyzny, obawia się prześladowań, ponieważ rząd w Chartumie podburza społeczeństwo w swym kraju do aktów nienawiści.
19 kwietnia samoloty sudańskich sił zbrojnych (SAF) kolejny raz bombardowały okupowane od  tygodnia przez armię Południa (SPLA) pola naftowe w Heglig. Równocześnie walki wybuchły w odległym od Heglig o 160 km Aweil. Prezydent Omar el-Baszir oświadczył, że chce "wyzwolić" południe.

- Ukrywam się od dwóch tygodni, nie jestem już Sudańczykiem, którym się urodziłem, ale nie mam jeszcze obywatelstwa Sudanu Południowego. Jestem nikim. Jeśli służby bezpieczeństwa mnie złapią, mogę zniknąć i  nie będzie po mnie śladu - powiedział studiujący w  Chartumie Emanuel. Południowi Sudańczycy są oficjalnie traktowani w Sudanie jako cudzoziemcy, chociaż wielu z nich nigdy nie widziało swej ojczyzny odkąd Sudan Południowy odłączył się od Sudanu w 2011 roku.

Obywatele w próżni prawnej

Po uzyskaniu niepodległości rząd nowo powstałej Republiki Sudanu Południowego miał dziewięć miesięcy, by określić status swych obywateli, jednak nie zdążył wystawić większości dokumentów tożsamości, przez co  setki tysięcy ludzi znalazły się w próżni prawnej. Wiele osób czeka na  dokumenty i powrót do kraju. Zorganizowanie transportu dla setek tysięcy obywateli Południa może jednak ciągnąć się miesiącami.

Sytuacja oczekujących na wyjazd pogorszyła się jeszcze po zbrojnej konfrontacji państw sudańskich w rejonie pól naftowych Heglig, która rozpoczęła się pod koniec marca. - Od czasu nowych walk w rejonie granicznym nam, obywatelom Południa, jest w Sudanie coraz trudniej. Atmosfera jest napięta, ponieważ coraz więcej obywateli Sudanu jest nam niechętnych. Nie mamy już pozwolenia na  pracę, nie mamy z czego żyć. Chcę stąd uciec jak najszybciej i  zapomnieć o całym życiu, które tu spędziłem. Zacznę wszystko od nowa -  powiedział student Emanuel.

"Agenci" i "insekty"

Dziennikarka gazety "Al-Ahdath" Ajok Awad Allah-Jabo, która ma  zarówno korzenie sudańskie jak i południowosudańskie, określa "bezpaństwowych" Sudańczyków z Południa jako osoby przymusowo wypędzone. Uzbrojeni policjanci strzegą obozów, w których ludzie czekają na  transport do ojczyzny; większość boi się wychodzić do miasta, gdzie jest narażona na złośliwe komentarze, a nawet napaści - twierdzi Allah-Jabo.

Ksenofobia nasila się głównie pod wpływem propagandy partii Kongres Narodowy prezydenta Omara el-Baszira. W ubiegłotygodniowym przemówieniu nawoływał on tysiące mieszkańców Chartumu do wyzwolenia całego Południa spod władzy rządu w Dżubie, nazywając jego członków "insektami" oraz  "syjonistami i agentami Zachodu".

"Zbrodnie i akty nienawiści"

Dzień później grupa ekstremistów islamskich zaatakowała kościół ewangelicki w Chartumie. - Palili egzemplarze Biblii i inne książki, podłożyli ogień w szkółce rolniczej i pokojach studentów - powiedział pastor Yusuf Matar Kodi. Dzień później zaatakowano jeszcze dwa inne kościoły.

Przeciwko polityce Baszira protestują ruchy społeczne, których w  Sudanie powstaje coraz więcej. - Tego typu akty przemocy, pełne nienawiści i rasizmu, są nieetyczne i niekonstytucyjne. My - lud Sudanu, który jest różnorodny etnicznie, religijnie i rasowo - sprzeciwiamy się takim zbrodniom. One nie są popełniane w naszym imieniu - można przeczytać w oświadczeniu Ruchu na rzecz Przemiany Sudanu (Sudan Change Now, SCN).

Secesja

Sudan Południowy oddzielił się od Sudanu w lipcu 2011 roku na mocy porozumień pokojowych z 2005 roku, które zakończyły trwającą 22 lata wojnę domową. W konflikcie z lat 1983-2005 między muzułmańską północną częścią ówczesnego Sudanu a chrześcijańsko-animistycznym częścią południową zginęło ponad 2,5 mln ludzi, a ponad 4 mln zostały zmuszone do opuszczenia domów.

Po secesji Południa Sudan stracił dostęp do ponad dwóch trzecich zasobów ropy naftowej. W styczniu Sudan Południowy wstrzymał całkowicie wydobycie tego surowca ze względu na spór o wysokość opłat za  korzystanie z rurociągu biegnącego przez Sudan. Gospodarka Sudanu Południowego, najmłodszego państwa na świecie, w 98 proc. zależna jest od sprzedaży ropy, jednak rząd w Dżubie postanowił nie wznawiać wydobycia do czasu uzgodnienia warunków z Chartumem.

ja, PAP