Około 1000 Romów wywieziono autobusami, a ich rzeczy - ciężarówkami. Ich dzikie osiedle sąsiadowało, jak pisze AFP, z nowym osiedlem Belvil w północno-zachodniej części Belgradu. Na miejscu, które opuścili Romowie, już czekały spychacze gotowe do burzenia ruder. Część ludzi trafi do miast na południu Serbii skąd pochodzą, inni pozostaną na peryferiach Belgradu w metalowych kontenerach mieszkalnych - podało belgradzkie radio.
Organizacja obrony praw człowieka Amnesty International potępiła tę operację, oświadczając, że jest to "jawne naruszenie norm międzynarodowych". Według AI "przymusowa eksmisja" jest "rażącym" łamaniem praw człowieka. Organizacja orzekła, że serbski rząd w sposób oczywisty narusza prawo międzynarodowe, zezwalając władzom Belgradu na to wysiedlenie. Władze serbskiej stolicy twierdzą, że osiedle było nielegalne i uniemożliwiało realizację projektów budowlanych. Co więcej rozszerzało się, a Romowie, których przesiedlano do innych części miasta, stopniowo wracali.
Osiedle znajduje się w pobliżu luksusowego hotelu i nowego kompleksu mieszkalnego o nazwie Belvil. Deweloperzy skarżyli się, że nie mogą sprzedać apartamentów z powodu bliskości slumsów. Burmistrz Belgradu Dragan Dżilas, którego już w przeszłości krytykowano za wysiedlenia Romów, bronił swej polityki, mówiąc, że przesiedleni będą się lepiej czuć w nowych miejscach. Dodał, że sytuacja Romów jest problemem w całej Europie, lecz Belgrad robi, co w jego mocy.
Według danych szacunkowych w Serbii mieszka 500 tysięcy Romów, czyli ok. 7 proc. ludności. Często, jak pisze Associated Press, stają się ofiarami prześladowań ze strony skrajnie nacjonalistycznych serbskich grup.
ja, PAP