Sąd Najwyższy w Lizbonie uznał winę władz kasyna, które miały "umyślnie" i "podstępnie" zwabiać mężczyznę do lokalu, "wiedząc, że jest on silnie uzależniony od hazardu". - Dział marketingu zakładu gier w Espinho celowo wysyłał pozywającemu zaproszenia do odwiedzenia lokalu oraz skorzystania z jego usług" - stwierdził sąd. W orzeczeniu wskazano też, że nałóg Portugalczyka był tak silny, że mężczyzna nie mógł już nad nim zapanować. Mieszkaniec miasteczka Marco de Canavezes podczas jednego dnia potrafił przegrać 8 tys. euro.
Wiedział, że miał problem
Wpływ na przychylny dla hazardzisty werdykt miał też fakt, że kilka tygodni przed dniem, w którym stracił on swoje ostatnie pieniądze, mężczyzna stawił się w siedzibie Państwowego Zakładu Gier (IGJ) z wnioskiem o zakaz wpuszczania go do kasyn na terenie Portugalii. Nałogowiec został włączony do rejestru osób niepożądanych w salonach gier.
Portugalczyk spisał swoje postanowienie po tym jak w poprzednich dwóch latach roztrwonił podczas gry w ruletkę i na automatach 125 tys. euro. Po kilku dniach od złożenia deklaracji zaczął on otrzymywać propozycje do odwiedzenia kasyna w Espinho.
"Do kasyna poszedłem zjeść"
Po zakończeniu procesu uzależniony od hazardu Portugalczyk oświadczył, że udając się do kasyna nie zamierzał złamać swojego postanowienia, lecz jedynie skorzystać z jego oferty gastronomicznej. - Przez kilka tygodni przedstawiciele kasyna "bombardowali" mnie serią zaproszeń do odwiedzenia lokalu. Dałem się skusić na bezpłatną ofertę potraw z baru i restauracji, z których widoczne były automaty do gier. Później postanowiłem zagrać... - mówił mężczyzna.
zew, PAP