Zawiniła maszyna?
O ile przynajmniej jeden z pilotów istotnie dopuścił się brzemiennego w skutki błędu, o tyle konstrukcja samolotu też nie pozostała bez znaczenia dla przebiegu tragicznego lotu - podaje "Telegraph". Zapisy z czarnych skrzynek dowodzą, że aż do momentu katastrofy piloci nie wiedzieli, co się dzieje z maszyną. Samoloty Airbusa automatycznie korygują lot i są w stanie kontrolować pracę pilotów. Czy zatem zawiniła maszyna? Raport ma wskazywać błąd m.in. położenia bocznego drążka sterowego. Na razie linie lotnicze i producent samolotu przerzucają się odpowiedzialnością za katastrofę - informuje brytyjski dziennik.
Ostatnie 8 minut lotu Airbusa
Dziennikarze "Telegraph" dotarli do zapisu ostatnich 8 minut lotu Airbusa A300. Kapitan Marc Dubois dwie godziny po rozpoczęciu lotu udał się na swoją przepisową przerwę, pozostawiając na stanowisku dwójkę bardzo doświadczonych pilotów, Davida Roberta i Pierre-Cedrica Bonina. Samolot omijał w tym czasie burzę, która rozpętała się na wysokości równika. Bonin zwrócił uwagę na dziwny zapach w kabinie pilotów. Chwilę później temperatura na zewnątrz gwałtownie spadła i obecne na dużych wysokościach kryształki lodu zatkały i wyłączyły autopilota maszyny.
Pilot nie wiedział, co się dzieje z samolotem
Od tego momentu, jak donosi "Telegraph", Bonin zachowywał się dziwnie. Z zapisów czarnych skrzynek wynika, że bez powodu i bez informowania reszty załogi pociągnął drążek sterowy do góry i rozpoczął wznoszenie maszyny mimo wyraźnego komunikatu: "Stall!", który ostrzega przed wystąpieniem zjawiska przeciągnięcia, czyli gwałtownego spadku siły nośnej na skutek zbyt dużego kąta natarcia skrzydła, co prowadzi do utraty kontroli nad maszyną.
Drugi pilot zorientował się w sytuacji ok. pół minuty później. - Zacznij schodzić - polecił Boninowi i wezwał do kabiny kapitana. Bonin tymczasem zignorował ostrzeżenia komputera pokładowego i pociągnął drążek do góry. Gdy samolot ponownie się wznosił, zaczął znów szybko tracić na prędkości. Zapisy z czarnych skrzynek dowodzą, że pilot nie wiedział na jakiej wysokości się znajduje.
"Daj mi te stery!"
Wznoszenie się samolotu i szybka utrata prędkości zaburzyły pracę komputerów pokładowych, co skutkowało zaprzestaniem wydawania przez nich jakichkolwiek komunikatów. Przestała wówczas pracować także część instrumentów pokładowych. Piloci byli skazani na samych siebie. - Straciliśmy kontrolę nad samolotem! - krzyknął Robert, który przekonany był, że maszyna leci prosto lub obniża lot. Gdy Dubois wrócił do kabiny, rozkazał pilotom wznieść maszynę.
- Wznoś! - rozkazał Dubois. - Ale ja przez cały czas miałem wzniesiony drążek! - odpowiedział Bonin. - Nie, nie, nie... Nie wznoś! Nie, nie... - zaprotestował kapitan. - Obniż... Daj mi stery... Daj mi te stery! - wtrącił się Robert. - Ale co się dzieje?! - pytał jeszcze Bonin. Ostatnie słowo należało jednak do kapitana: - 10 stopni odchylenia... Po tych słowach nagranie się kończy.
Raport francuskich śledczych zostanie opublikowany na przełomie maja i czerwca.
sjk, Gazeta.pl