Porwani kierowcy pochodzą ze stolicy Kabardyno-Bałkarii, Nalczyka, gdzie MKCK ma swą kwaterę główną na Kaukazie.
"Podejmujemy kroki, by zapewnić bezpieczeństwo naszym pracownikom w regionie. MKCK zamierza zrewidować swą sytuację w świetle najnowszych wydarzeń" - napisano w komunikacie Czerwonego Krzyża.
Prokuratura promoskiewskich władz w Czeczenii wszczęła śledztwo w sprawie porwania. Prokurator powiedział jednak, że na razie powody uprowadzenia pozostają nieznane - podała agencja Interfax.
Agencja ITAR-TASS, powołując się na "dane operacyjne" Grupy Wojsk (rosyjskich) na Północnym Kaukazie, twierdzi, że pracowników MKCK uprowadzili podwładni dowódcy polowego Pajzułajewa, którego oddział wchodzi w skład "nielegalnej formacji zbrojnej" prezydenta Czeczenii Asłana Maschadowa.
Porwania dla okupu są od dawna lukratywnym biznesem w Czeczenii, pełnej broni po latach wojny.
12 sierpnia został porwany w Dagestanie szef misji "Lekarzy bez granic", Holender Arjan Erkel. Od tego czasu słuch o nim zaginął.
Porwanie w Czeczenii 23 lipca Niny Dawidowicz z organizacji "Drużba" współpracującej z UNICEF spowodowało czasowe zawieszenie pomocy humanitarnej w Czeczenii i Dagestanie. Pani Dawidowicz dotąd nie odnaleziono.
MKCK jest jedną z niewielu organizacji humanitarnych, która wciąż prowadzi działalność na terenie samej Czeczenii. Zawiesił ją w 1996 r., podczas pierwszej wojny czeczeńskiej, gdy 6 jego pracowników zostało zastrzelonych na terenie szpitala.
W regionie MKCK zatrudnia 300 miejscowych pracowników oraz 19 cudzoziemców kaukaskiego pochodzenia.
sg, pap