Obama przypomniał, że w 2011 roku z Afganistanu zostało wycofanych 10 tys. żołnierzy USA a kolejne 23 tys. opuści ten kraj do końca tegorocznego lata. - Po tym terminie, kolejne redukcje będą następowały stopniowo. Uzgodniliśmy, że do końca 2014 roku Afgańczycy będą całkowicie odpowiedzialni za bezpieczeństwo ich kraju - oświadczył Obama. A następnie zaapelował do talibów o przystąpienie do rozmów na temat zakończenia konfliktu.
W przemówieniu, którego mogli wysłuchać widzowie w USA Obama zapewnił, że nie będzie narażał Amerykanów na niebezpieczeństwo nawet "o jeden dzień dłużej niż to będzie absolutnie niezbędne dla naszego bezpieczeństwa narodowego".
Prezydent - zwracając się do żołnierzy - podkreślił też, że "walka nie jest jeszcze skończona, ale widać światło na horyzoncie". Obama ostrzegł jednocześnie, że żołnierzy czeka jeszcze "ból, smutek i trudne chwile". - Ale widać światło na horyzoncie dzięki poświęceniom, jakich dokonaliście. Ameryka jest bezpieczna dzięki wam - podsumował.
Agencje Reuters i Associated Press zwracają uwagę na niezwykłe środki bezpieczeństwa zastosowane podczas zaledwie kilkugodzinnej wizyty Obamy. Prezydent wylądował w bazie Bagram pod osłoną nocy i bezpośrednio stamtąd udał się helikopterem do rezydencji prezydenta Afganistanu Hamida Karzaja, gdzie podpisał umowę o partnerstwie strategicznym. Później spotkał się z żołnierzami amerykańskimi i wygłosił przemówienie w hangarze na tle wojskowych transporterów opancerzonych i amerykańskiej flagi. Kilka minut potem prezydencki samolot Air Force One był już w drodze powrotnej do Waszyngtonu.PAP, arb