Regułą też jest, że podczas lotów samolotami czarterowymi osoby towarzyszące - biznesmeni i dziennikarze - same opłacają swoją podróż. Debata na temat norweskich samolotów rządowych trwa od ponad 20 lat i za każdym razem partie polityczne dochodzą do wniosku, że zakup i utrzymanie samolotów tego typu będzie zbyt dużym wydatkiem dla norweskich podatników.
Premier Norwegii przed każdą ze swoich podróży zgłasza zapotrzebowanie na samolot lub na bilet do swojej kancelarii, a ta decyduje, w jaki sposób odbędzie się podróż według specjalnych restrykcyjnych przepisów rządowych. - Rząd posiada umowę z duńską firmą, od której wynajmuje samoloty dla premiera i członków rządu. Podstawowym elementem rozpatrzenia prośby o wynajęcie samolotu jest efektywne wykorzystanie czasu i możliwość pracy na pokładzie. Premier odbywa podróże również samolotami rejsowymi, głównie międzykontynentalne - wyjaśniła kancelaria premiera Norwegii.
Podczas podróży samolotami rejsowymi dochodzi do nieoczekiwanych sytuacji. W 1999 roku Harald V i Sonja zdecydowali się w ostatniej chwili polecieć na narciarskie mistrzostwa świata do niemieckiego Ramsau. Okazało się, że nie było już biletów na samoloty rejsowe i jedyne dwa wolne miejsca, w dwóch różnych częściach samolotu i to tylko w klasie ekonomicznej, znalazły się w maszynie wyczarterowanej przez kibiców. Król i królowa, którzy zapłacili za swój przelot z pieniędzy prywatnych wykorzystali przelot na rozmowy z pasażerami i dyskusje sportowe.
mp, pap