Sudan bombarduje Sudan Południowy. ONZ oburzony

Sudan bombarduje Sudan Południowy. ONZ oburzony

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sudan i Sudan Południowy toczą spór o bogaty w ropę naftową region przygraniczny (fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
Wysoka komisarz ONZ ds. praw człowieka Navi Pillay wyraziła oburzenie z powodu bombardowania przez lotnictwo Sudanu terytorium Sudanu Południowego, który mimo ataków wyraża gotowość do rozmów z Północą.

Tymczasem Chartum nie chce negocjować do czasu rozwiązania kwestii bezpieczeństwa i oskarża Dżubę o dozbrajanie rebeliantów. - Jestem zasmucona i oburzona, widząc, że tego typu ataki narażają cywilów. Są ofiary śmiertelne i ranni. W ostatnich tygodniach dziesiątki tysięcy ludzi uciekło ze swoich domów - powiedziała dziennikarzom Pillay.

Wojna o ropę

Sudan i Sudan Południowy toczą spór o bogaty w ropę naftową region przygraniczny. W minionych tygodniach doszło do eskalacji konfliktu z  użyciem sił zbrojnych. Nasiliły się obawy, że dojdzie do otwartej wojny. Konflikt, który zaostrzył się w zeszłym miesiącu, kiedy oddziały armii Południa (SPLA ) zajęły pola naftowe w Heglig, do których prawa rości sobie Północ, wywołał ostrą reakcję wspólnoty międzynarodowej.

2 maja ONZ przyjęła rezolucję, w której zagroziła państwom sudańskim sankcjami, jeśli nie zakończą ataków i nie rozpoczną do 16 maja rozmów pokojowych. Południe na znak dobrej woli wycofało oddziały swojej policji ze spornego rejonu Abyei. W środę Dżuba po raz kolejny oskarżyła Chartum o bombardowanie i  ostrzał siedmiu rejonów na terytorium Republiki Sudanu Południowego, uznając ten atak za złamanie nakazu ONZ. Północ rutynowo zaprzeczyła tym oskarżeniom.

Południe gotowe do rozmów

Siły pokojowe ONZ, które w zeszłym tygodniu odwiedziły rejon graniczny, potwierdziły, że doszło tam do bombardowań lotniczych. Sekretarz stanu USA Hillary Clinton wezwała Sudan do zaprzestania ataków w rejonie granicznym, nazywając je prowokacją. Mimo bombardowań rząd Południa deklaruje, że nadal jest gotów do  rozmów, by jak najszybciej rozwiązać sporne kwestie dotyczące ropy, demarkacji granic i obywatelstwa mieszkańców obu Sudanów.

Jednak prezydent Omar el-Baszir oświadczył, że nie podejmie rozmów, dopóki Południe nie zaprzestanie wspierania grup rebelianckich na  terenie Północy. Tym oskarżeniom z kolei zaprzecza rząd z Dżuby. Tymczasem trudny dostęp do rejonów granicznych uniemożliwia szybką weryfikację sprzecznych komunikatów obu rządów. W wyniku ostatnich walk w rejonie granicznym na Południe przybyło ponad 35 tys. uchodźców. Według danych agencji ONZ do spraw uchodźców, w  obozach dla uchodźców przebywa tam ponad 150 tys. ludzi. Większość z  nich to uchodźcy z północnej prowincji Niebieskiego Nilu, którzy opuścili swoje domy ze względu na walki między grupami rebelianckimi i  armią Północy.

Bratobójcza wojna

Na Północy mieszka ponad 500 tys. obywateli Południa, którzy stracili obywatelstwo Północy. Status prawny większości z nich do tej pory nie  jest określony. Plan przyznania mieszkańcom obu Sudanów prawa do swobodnego poruszania w granicach obu państw nie został zrealizowany z powodu walk w  spornych rejonach granicznych.

Sudan Południowy oddzielił się od Północy w lipcu 2011 roku na mocy porozumień pokojowych z 2005 roku, które zakończyły trwającą 22 lata wojnę domową. W wojnie domowej pomiędzy muzułmańską Północą a  chrześcijańsko-animistycznym Południem zginęło ponad 2,5 mln ludzi, a  ponad 4 mln zostały zmuszone do opuszczenia swoich domów. Prezydent Baszir jest ścigany listem gończym przez Międzynarodowy Trybunał Karny w  Hadze za ludobójstwo i zbrodnie przeciwko ludzkości w Darfurze.

ja, PAP