"Red Flag" to największe ćwiczenia lotnicze organizowane w USA z udziałem sojuszników. Polacy polecą na nie po raz pierwszy. Na Alasce będą też lotnicy z Niemiec, Japonii i Australii, a także NATO-wski samolot wczesnego ostrzegania.
"Tylko na Alasce można prowadzić takie ćwiczenia"
- W tak odległy rejon świata lotnicy udają się, aby trenować na poligonach odwzorowujących z maksymalnym realizmem warunki współczesnego pola walki, w tym oddziaływanie środków obrony przeciwlotniczej przeciwnika i zakłócenia radioelektroniczne - powiedział dowódca Sił Powietrznych, gen. broni Lech Majewski.
Podkreślił, że tylko Amerykanie dysponują terenem na tyle rozległym, by możliwe były ćwiczenia wielu maszyn z użyciem m.in. ciężkich bomb kierowanych laserowo lub korygowanych przez GPS. - W Polsce ze względu na różne ograniczenia, w tym obszarowe, nie moglibyśmy takich ćwiczeń przeprowadzić. Na polskich poligonach piloci używają działek pokładowych i zrzucają bomby szkolne - wyjaśnił Majewski.
Dowódca Sił Powietrznych nazywa ćwiczenia na Alasce manewrami lotniczej "ekstraklasy". - Regułą jest, że na "Red Flag" organizatorzy zapraszają przedstawicieli tych sił powietrznych, które - według nich - osiągnęły najwyższy poziom wyszkolenia. Zaufanie, jakim Amerykanie obdarzyli Polaków, traktujemy jako uznanie dla naszego profesjonalizmu - powiedział gen. Majewski.
Jak dodał, znaczenie szkoleniowe będzie miał nawet przelot przez Atlantyk, połączony z kilkoma tankowaniami w powietrzu. By wykonać to zadanie, polscy piloci zwiększyli częstotliwość ćwiczeń z pobierania paliwa w trakcie lotu. Zwykle robili to raz na pół roku. Od grudnia 2011 r. powtarzali ten manewr co miesiąc.
Polska odpowiada za ochronę przestrzeni powietrznej Litwy, Łotwy i Estonii
Polacy wysyłają na Alaskę osiem F-16 i jeden samolot transportowy C-130 Hercules. Razem z nimi poleci 24 pilotów oraz obsługa naziemna.
Podczas manewrów "Red Flag" Polacy będą ćwiczyć wykonywanie misji w ugrupowaniach wielonarodowych. Przed pilotami Sił Powietrznych postawiono m.in. zadania rozpoznawcze, uderzenia na cele naziemne i loty w formacjach na niskiej wysokości. Będą też osłaniać wybrane obiekty, w tym samolot C-130 Hercules, który prócz tego, że na Alaskę przetransportuje potrzebne materiały, w trakcie ćwiczeń będzie miał rolę powietrznego stanowiska dowodzenia.
Choć ćwiczenia "Red Flag" rozpoczynają się 8 czerwca, Polacy wyruszą w drogę już w połowie maja. Jest to spowodowane koniecznością zaaklimatyzowania się na miejscu, a także planowanym udziałem w ćwiczeniu przygotowawczym "Distant Frontier", które odbędą się na przełomie maja i czerwca. Sama podróż zajmie trzy doby, bowiem bazy na Alasce dzieli od Polski prawie 9 tys. kilometrów.
W marcu piloci polskich F-16 uczestniczyli już w ćwiczeniach "Desert Hawk" w Izraelu, podczas których po raz pierwszy współpracowali z siłami powietrznymi tego państwa. Również wtedy Siły Powietrzne podkreślały, że w manewrach ćwiczono te elementy, które w Polsce, ze względu na różne ograniczenia, trudno jest trenować.
Pod koniec kwietnia Polacy w ramach rotacyjnej misji NATO na cztery miesiące przejęli odpowiedzialność za ochronę przestrzeni powietrznej Litwy, Łotwy i Estonii. Polski kontyngent liczy cztery samoloty MiG-29. Kilka polskich samolotów z załogami uczestniczy też w kursie "Tactical Leadership Programme" w Albacete w Hiszpanii.
Polska dysponuje 48 samolotami F-16: 32 maszyny stacjonują na poznańskim lotnisku w Krzesinach, wchodząc w skład 31. Bazy Lotnictwa Taktycznego, pozostałe są na wyposażeniu 32. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Łasku pod Łodzią. Obie jednostki wchodzą w skład 2 Skrzydła Lotnictwa Taktycznego.sjk, PAP