W wyniku starcia do szpitala z rozbitą głową trafił przedstawiciel opozycyjnego Bloku Julii Tymoszenko, Mykoła Petruk. Poturbowany został autor ustawy, znany z prorosyjskich poglądów deputowany Partii Regionów, Wadym Kołesniczenko. Według zaproponowanej przez Kołesniczenkę ustawy jedynym językiem urzędowym pozostaje ukraiński, jednak w instytucjach państwowych na terenach z dużymi skupiskami mniejszości narodowych dopuszcza się także używanie języka tych mniejszości. W praktyce oznacza to, że ustawa da preferencje językowi rosyjskiemu, którym posługuje się większość mieszkańców wschodniej Ukrainy - twierdzi opozycja.
Sprawa zrównania statusu języka rosyjskiego z językiem ukraińskim jest tematem, do którego Partia Regionów prezydenta Wiktora Janukowycza powraca przy okazji każdej kampanii wyborczej. Najbliższe wybory - parlamentarne - odbędą się na Ukrainie jesienią. O podwyższeniu statusu języka rosyjskiego mówił w swej kampanii przed wyborami prezydenckimi w 2010 r. sam Janukowycz, jednak po dojściu do władzy nie zrobił nic, by do tego doprowadzić.
Miejsce języka rosyjskiego w życiu publicznym na Ukrainie jest problemem zarówno społecznym, jak i politycznym. Znaczna grupa obywateli średniego i starszego pokolenia (głównie na wschodzie i południu kraju) nie włada językiem ukraińskim ani nie potrafi używać go w piśmie. Dla środowisk narodowo-demokratycznych eliminacja języka rosyjskiego jest pierwszoplanowym celem politycznym, natomiast środowiska komunistyczne i rusofilskie dążą do nadania rosyjskiemu statusu równorzędnego języka państwowego, otwarcie deklarując, że ma to być krok wymierzony w "ukraiński nacjonalizm".
zew, ja, PAP