Zapomniany sojusznik
- Pamiętajmy, że w długim czasie od 1945 r. do przemian w naszym kraju Polska dla Zachodu zniknęła. Byliśmy aliantem Anglii i USA, a te dwa mocarstwa współdziałały z ZSRR. Nasze interesy zeszły na drugi plan i dostaliśmy się w sowiecką strefę wpływów. Z drugiej strony w okresie zimnej wojny istniała tzw. nasza Europa Zachodnia, związana z NATO, a po drugiej stronie silny ZSRR. To, co było pomiędzy, stanowiło plamę państw zależnych ZSRR i o nich nie warto było z punktu widzenia Zachodu pisać. Patrząc na podręczniki historii tamtego czasu dotyczące Europy, pisano o Francji, Niemczech, Anglii, trochę o Włoszech czy Hiszpanii. Potem był ZSRR, a Polski w niektórych książkach w ogóle nie było lub była w niesłychanie czarnych kolorach - tłumaczył Kamiński.
O Zamościu już piszą...
Zdaniem historyka dopiero teraz, gdy nasz kraj "wrócił do Europy", zaistniała także możliwość powrotu do świadomości anglosaskiego świata. - Ale to nie jest łatwy powrót, ponieważ zmusza ich do przyznania, że zrobili wiele błędów i nie zachowali się po wojnie wobec Polski tak jak powinien sprzymierzeniec. I myślę, że w związku z tym walka o odzyskanie miejsca, jakie mieliśmy w Europie do czasu rozbiorów, kiedy znana była i nasza kultura, i historia, będzie długotrwała i potrzebny jest olbrzymi wysiłek, byśmy znów zaistnieli, zwłaszcza w podręcznikach szkolnych - ocenił historyk. Prof. Kamiński zaznaczył jednocześnie, że Polska zaczyna odzyskiwać powoli swoje miejsce w uniwersyteckich książkach. - Są cztery główne podręczniki, z których korzystają amerykańskie uczelnie i kiedyś w żadnym z nich nie było ani jednego zdjęcia, niczego polskiego. W tej chwili po wizycie w Polsce części autorów pojawił się Zamość - przy okazji opis osiągnięć Jana Zamojskiego i polskiego parlamentaryzmu. Nagle Polska się pojawiła i to jako czynnik w cywilizacji europejskiej ważny. Czyli to się zmienia, ale powoli i zadaniem naszym jest, by studiująca obecnie generacja zachodnia otrzymywała podręczniki, w których jest coraz więcej informacji o nas - podkreślił historyk.
Prof. Kamiński wyjaśnił, że podręcznik historii Europy najczęściej wykorzystywany na uczelniach amerykańskich napisał prof. John Merriman z Uniwersytetu Yale. - Kiedy przyjechał na naszą pierwszą konferencję, po prostu zakochał się w Polsce. Teraz przyjeżdża jako ekspert. Wyszły już trzy wydania jego podręcznika i stale poprawia błędy na temat Polski, którą na początku opisywano jako miejsce, gdzie łapano, palono na stosie, bito Żydów, a Piłsudski był faszystą. Teraz to uległo zmianie. Pojeździł po Polsce, porozmawiał z naszymi specjalistami i dziś mamy ambasadora polskości o wysokiej pozycji w świecie naukowym. W tym roku przywiozłem do Polski grupę młodych naukowców, którzy dali mi już do przejrzenia manuskrypty swoich prac o naszym kraju. To daje ogromne pole do dyskusji - podkreślił historyk.
"Gafa Obamy? Straszna historia"
Komentując użycie przez prezydenta USA Baracka Obamy sformułowania "polski obóz śmierci" w czasie ceremonii pośmiertnego uhonorowania Jana Karskiego Prezydenckim Medalem Wolności Kamiński przypomniał, że Karski narażał życie, by nie doszło do zagłady Żydów. - Nie udało mu się. A był przecież w obozie zagłady, jednym z tych, o których mówił Obama. Karski musiał to zobaczyć, by stając przed Churchillem i Rooseveltem móc powiedzieć: >Widziałem Żydów, którzy prosto z wagonów byli wpychani do komór gazowych<. I on to powiedział. Karski, który był moim kolegą na Georgetown, mówił zawsze: >Jestem Polakiem, katolikiem. To, co zrobiłem, zrobiłem na rozkaz mojego rządu niezależnej Polski w Londynie i komendy AK<. On walczył o ocalenie Żydów jako przedstawiciel narodu polskiego. Dlatego słowa Obamy są straszne. Zdarzyła się okropna historia i to będzie długo oddziaływać, ale może ułatwi nam oczyszczenie do końca tej sprawy - dodał Kamiński.
PAP, arb