2 czerwca amerykański minister obrony Leon Panetta ogłosił w Singapurze, że do 2020 roku amerykańska marynarka wojenna "przepozycjonuje swoje siły rozmieszczone w proporcji mniej więcej 50 proc. do 50 proc. między Pacyfikiem i Atlantykiem do 60-40 proc. na korzyść Pacyfiku". - Chodzi o sześć lotniskowców, ale i o większość okrętów wojennych oraz okrętów podwodnych - dodał szef Pentagonu.
- Wszystkie strony powinny dążyć do obrony i promowania pokoju, stabilności i rozwoju w regionie Azji-Pacyfiku - oświadczył rzecznik chińskiego MSZ Liu Weimin, pytany o plany USA. Decyzję o wzmocnieniu obecności militarnej i wsparciu sojuszników, "by dać priorytet kwestiom militarnym i bezpieczeństwa" ocenił jednak jako "niepożądaną".
Rzecznik zapewnił, że Chiny pozytywnie podchodzą do faktu, że Stany Zjednoczone "odgrywają konstruktywną rolę w regionie Azji-Pacyfiku". Wyraził nadzieję, że "strona amerykańska uszanuje interesy i niepokoje wszystkich stron w regionie, w tym Chin".
Zapowiedź Waszyngtonu zbiegła się z narastającym niepokojem w regionie wokół rosnących ambicji Chin, które podnoszą wydatki wojskowe, i deklaracji Pekinu o morskiej suwerenności - odnotowuje agencja AFP.
W Singapurze Panetta wyjaśniał, że decyzja o wysłaniu okrętów na Pacyfik, równolegle ze wsparciem udzielonym wojskowym partnerom w regionie, wpisuje się w wysiłki dynamizowania roli USA w tym kluczowym dla ich przyszłości regionie. Zapewnił, że nie stanowi to wyzwania rzuconego Chinom ponieważ we wspólnym interesie obu krajów leży rozwój bezpieczeństwa i handlu w regionie Pacyfiku.sjk, PAP