Axelrod miał pretensje do Holdera, że minister publicznie skarży się, że Biały Dom ingeruje w działania resortu sprawiedliwości. "To bzdura!" - miał powiedzieć podczas sprzeczki. Według książki Klaidmana obu mężczyzn "rozdzieliła" Valerie Jarrett, zaufana doradczyni Obamy.
Zarzut politycznej ingerencji dotyczył sposobów walki z terroryzmem, m.in. użycia samolotów bezzałogowych do zabijania terrorystów w Pakistanie i Jemenie. Kontrowersje wywołało ujawnienie niedawno, że Obama osobiście zarządza ataki, kierując się "listą ludzi do zabicia".
Oskarżenie o polityczną ingerencję w pracę Prokuratury Generalnej i resortu sprawiedliwości (które są połączone) jest w USA szczególnie drażliwe po aferze Watergate w latach 70., a także po kontrowersjach z podobnymi zarzutami wobec Białego Domu za prezydentury George'a W. Busha.
"Nie jestem Karlem Rove" - miał powiedzieć Axelrod do Holdera w czasie kłótni, mając na myśli głównego doradcę poprzedniego prezydenta, który forsował twarde przesłuchania podejrzanych o terroryzm z użyciem metod uznanych za tortury.
zew, PAP