Konkretna data nie została określona, ale wiadomo już, że statek wraz z rakietą nośną Yaojiu 2F (dosł. Długi marsz 2F) zostały przetransportowane do centrum kosmicznego Jiuquan na pustyni Gobi. Skończono już napełnianie rakiety paliwem i 9 czerwca o 10:30 ruchoma platforma wywiozła cały skład z hali fabrycznej i ustawiła go w pozycji startowej. Trwają ostatnie kontrole i ćwiczenia załogi.
Będzie to najdłuższy lot w historii chińskiej kosmonautyki, bowiem w założeniu będzie trwał od 10 do 20 dni. Troje kosmonautów, wśród nich jedna kobieta, po raz pierwszy połączy dwie jednostki latające będące w przestrzeni kosmicznej. Wszystkie prace z tym związane sterowane będą ręcznie. Jest to pod wieloma względami projekt nowatorski, a więc okres ćwiczeń przed startem jest również dłuższy niż dotychczas.
Specjalista od kosmonautyki profesor Uniwersytetu Pekińskiego Jiao Weixin twierdzi, że na obecnym etapie techniki pewniejsze i bezpieczniejsze jest sterowanie ręczne. Zapewnia ono 97 proc. gwarancji sukcesu. Sterowanie automatyczne jest wprawdzie możliwe, ale nie daje takiej pewności, a zatem zrezygnowano z wariantu automatycznego.
Zdaniem rzecznika chińskiego programu statków załogowych, proces przygotowywania lotu przebiegał zgodnie z planem i zakończył się już w kwietniu. Sprawdzono również wszystkie procedury bezpieczeństwa.
Ośrodek kosmiczny Jiuquan to odcięty od świata teren w południowo-zachodniej części pustyni Gobi, gdzie znajduje się małe miasteczko zamieszkane przez ludzi pracujących przy programie kosmicznym. Wszyscy dziennikarze, którzy zostali zaproszeni na start rakiety, poddawani są szczegółowej kontroli; ze względów bezpieczeństwa sprawdzane są komputery, aparaty fotograficzne i kamery wideo.
Chińczycy planują znaczne rozszerzenie swojego programu badań kosmosu i jeszcze na rok 2012 zapowiadają wystrzelenie misji bezzałogowej na księżyc, a około roku 2020 ma odbyć się lot z załogą. Są to kolejne kroki, które mają przybliżyć chińską technikę kosmiczną do dotychczasowych potęg w tej dziedzinie - Stanów Zjednoczonych i Rosji.
sjk, PAP