- Oświadczam, że doszło do samozapalenia się prochu. Nie był to akt terrorystyczny, jednak zostanie wszczęte śledztwo w sprawie naruszenia zasad przewożenia niebezpiecznych substancji, co doprowadziło do obrażeń cielesnych - oświadczyła prokurator obwodowa w Dniepropietrowsku Natalia Marczuk. Zapewniła, że incydent nie ma nic wspólnego z zamachami bombowymi z kwietnia bieżącego roku.
27 kwietnia w Dniepropietrowsku doszło do serii czterech wybuchów, w wyniku których rannych zostało 30 osób, w tym dziesięcioro niepełnoletnich. Eksplozje nastąpiły około południa, w krótkich odstępach czasu. Pierwszy ładunek wybuchł na przystanku tramwajowym koło opery, następny nieopodal kina i technikum, a trzeci - przy wejściu do parku. Czwarta bomba również eksplodowała przy budynku opery.
Prokuratura potraktowała serię wybuchów jako akt terrorystyczny. Za ujęcie sprawców władze wyznaczyły nagrodę w wysokości 2 milionów hrywien, czyli ok. 790 tysięcy złotych. 31 maja szef MSW Ukrainy Witalij Zacharczenko poinformował, że dwaj sprawcy wybuchów, którzy żądali 4,5 mln dolarów okupu, zostali ujęci. 1 czerwca poinformowano o zatrzymaniu kolejny dwóch zamieszanych w zamachy osób.
Ukraińskie władze zapewniły po eksplozjach w Dniepropietrowsku, że nie miały one nic wspólnego z rozgrywkami Euro 2012 na Ukrainie.
zew, PAP