Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka od rana na dzielnicę Chaldija w Hims spadło kilkanaście pocisków moździerzowych. Choć miasto jest silnie bombardowane od tygodnia, rebelianci wciąż przebywają na jego terenie. - W nocy członkowie opozycyjnej Wolnej Armii Syryjskiej wycofali się z Haffy i wsi Zankufa, Dafil oraz Bakas, w północno-zachodniej prowincji Latakia, aby ocalić życie mieszkańców - powiedział szef Obserwatorium Rami Abdel Rahman.
Ten górski i nadmorski region od tygodnia jest atakowany przez wojska prezydenta Baszara el-Asada. Siły rządowe przejęły kontrolę nad terenem po tym jak wycofali się stamtąd rebeliaci - dodał Rahman. Zdaniem Obserwatorium w Haffie zginęło trzech cywilów, a kilkunastu zostało rannych. Haffa oddalona jest o ok. 30 km od Al-Kardahy, czyli rodzinnego miasta prezydenta Asada. Prowincja Latakia to bastion mniejszości alawitów, do której należy klan Asada.
Rebelianci oraz kilka zachodnich krajów obawiają się, że reżim przygotowuje się do dokonania masakry w Haffie. ONZ domagał się, aby na teren miasta wpuszczono obserwatorów. Jednak we wtorek musieli oni zawrócić, gdyż wściekły tłum składający się ze zwolenników prezydenta Syrii rzucał w nich kamieniami i metalowymi prętami. Oddano też strzały do trzech oenzetowskich samochodów.
Władze Turcji obawiają się, że konflikt w Syrii może przelać się na jej terytorium. Wiceminister spraw zagranicznych Naci Koru poinformował, że liczba uchodźców przebywających w Turcji wzrosła do 29 tys. oraz że w ciągu ostatnich dwóch dni do kraju przybyło 1,4 tys. Syryjczyków. 12 czerwca w całym kraju śmierć poniosło 80 osób, w tym 57 cywilów - podało mające siedzibę w Londynie Obserwatorium.
ja, PAP