W akcję przeciwko salafitom zaangażowano blisko tysiąc policjantów, którzy przeszukali w sumie 70 budynków i mieszkań, najwięcej w Hesji oraz w Nadrenii Północnej-Westfalii. Policyjne działania objęły również Bawarię, Dolną Saksonię, Szlezwik-Holsztyn, Hamburg i Berlin.
Celem największej w historii RFN akcji przeciwko islamskim radykałom było zabezpieczenie dowodów na to, że dążenia salafitów stanowią zagrożenie dla niemieckiego porządku konstytucyjnego. Władze podejrzewają, że salafici utrzymują kontakty z grupami terrorystycznymi, a ich propaganda ma na celu radykalizację postaw wśród muzułmanów.
- Celem, który przyświeca salafitom, jest obalenie demokratycznego państwa prawa i stworzenie porządku, który w ich przekonaniu jest zgodny z wolą Boga. Uważają szariat za jedyne prawowite prawo. To nie do pogodzenia z wolnościowym porządkiem demokratycznym. W Niemczech nie ma miejsca na takie pojmowanie islamu - oświadczył szef niemieckiego MSW Hans-Peter Friedrich.
Poinformował on, że zdelegalizował organizację salafitów Millatu Ibrahim z Solingen w Nadrenii Północnej-Westfalii. W czwartek wczesnym rankiem policja wkroczyła do tamtejszego meczetu, w którym gromadzili się członkowie tej grupy. Według szefa MSW organizacja ta popiera sprzeczne z prawem zachowania, w tym "stosowanie przemocy jako metody walki z istniejącym porządkiem konstytucyjnym".
Friedrich poinformował też, że wszczęto dochodzenie przeciwko dwóm innym organizacjom salafitów: Dawa FMM z Frankfurtu nad Menem oraz grupie Prawdziwa Religia, skupionej wokół islamskiego kaznodziei z Kolonii Ibrahima Abou Nagie, który w kwietniu zorganizował w niemieckich miastach kontrowersyjną akcję rozdawania bezpłatnych egzemplarzy Koranu.
- Jesteśmy gotowi bronić podstawowych praw i demokratycznych wolności w naszym kraju. Mam nadzieję, że wszyscy zrozumieli ten sygnał - powiedział Friedrich dziennikarzom.
Niemieckie władze szacują, że liczba salafitów w Niemczech sięga 4 tysięcy. Na zaostrzenie polityki wobec tego radykalnego ruchu Niemcy zdecydowali się po zajściach w Bonn z maja bieżącego roku, gdzie doszło do starć protestujących salafitów z policją. Rannych zostało wtedy 29 funkcjonariuszy, dwóch z nich ciężko raniono nożem. Salafici dali się sprowokować grupie demonstrantów ze skrajnie prawicowego i antyislamskiego ruchu Pro NRW, którzy prezentowali karykatury proroka Mahometa.
Minister Friedrich nie wykluczył wówczas, że władze mogą wydalać z Niemiec niektórych agresywnych członków ruchu.
sjk, PAP