W Egipcie rozpoczęła się dwudniowa druga tura wyborów prezydenckich. O najwyższy urząd w państwie ubiegają się kandydat Bractwa Muzułmańskiego Mohamed Mursi oraz ostatni premier mianowany przez ówczesnego prezydenta Hosniego Mubaraka, Ahmed Szafik. W pierwszej turze w dniach 23 i 24 maja islamista Mursi uzyskał poparcie ponad 24 procent głosujących, a Szafik - ponad 23 procent głosów. Do głosowania w 83-milionowym Egipcie uprawnionych jest 50 mln obywateli.
Wybory mogą zakończyć 16-miesięczny okres burzliwych rządów Najwyższej Rady Wojskowej, która objęła władzę po obaleniu Mubaraka w wyniku rewolucji. Jednak wobec orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, który 14 czerwca nieoczekiwanie uznał za nieważne niedawne wybory parlamentarne, kwestionując prawomocność jednej trzeciej mandatów, sprawa dalszych rządów Rady pozostaje otwarta.
W trakcie kampanii wyborczej 70-letni Szafik, chcąc zdyskredytować Bractwo, oskarżał je o zabicie demonstrantów podczas zeszłorocznych protestów. Głosił również, że zwycięstwo prezydenta-islamisty będzie równoznaczne z cofnięciem się Egiptu do czasów średniowiecza i wykluczeniem kobiet i chrześcijan z życia publicznego. Zdaniem byłego szefa rządu Bractwo przejmie zdobycze rewolucji, którą zapoczątkowali głównie młodzi, świeccy Egipcjanie i do której islamiści przyłączyli się dopiero po pewnym czasie.
W trakcie kampanii wyborczej 70-letni Szafik, chcąc zdyskredytować Bractwo, oskarżał je o zabicie demonstrantów podczas zeszłorocznych protestów. Głosił również, że zwycięstwo prezydenta-islamisty będzie równoznaczne z cofnięciem się Egiptu do czasów średniowiecza i wykluczeniem kobiet i chrześcijan z życia publicznego. Zdaniem byłego szefa rządu Bractwo przejmie zdobycze rewolucji, którą zapoczątkowali głównie młodzi, świeccy Egipcjanie i do której islamiści przyłączyli się dopiero po pewnym czasie.
Z kolei Bractwo, najstarszy egipski ruch islamistyczny, który obecnie próbuje łączyć konserwatywne wartości społeczne i religijne z hasłami tolerancji i nowoczesności, ostrzegało, że Szafik pozbędzie się demokratycznych zdobyczy rewolucji. Przypominało też, że był on związany z reżimem Mubaraka.
PAP, arb