"Ze względu na wysoce ryzykowną sytuację UNSMIS zawiesza działalność" - cytuje generała Mooda agencja dpa. Szef misji ONZ w Syrii wyjaśnił, że obserwatorzy nie będą na razie organizowali patroli i pozostaną w miejscu zakwaterowania. Generał dodał, że sytuacja będzie codziennie weryfikowana.
Sytuacja mieszkańców Hims, odciętych przez oddziały rządowe od świata w czterech dzielnicach miasta, uległa tymczasem dalszemu pogorszeniu. Ponad 1000 rodzin "nie ma co jeść i pozbawionych jest opieki lekarskiej" - alarmował przedstawiciel Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka w Londynie, dodając, że "ludzie po prostu wymierają". Według niego 200 rannych wymaga szybkiej pomocy medycznej. Według syryjskich opozycjonistów, na których powołuje się dpa, 16 czerwca podczas walk w kraju zginęło co najmniej 27 osób, w tym trzy kobiety. Dziesięć osób zmarło w wyniku ostrzału Hims, a piętnaście na przedmieściach Damaszku. Agencja podkreśla, że tych danych nie można zweryfikować, ponieważ władze syryjskie zarządziły blokadę informacji.
Rzecznik Białego Domu Tommy Vietor poinformował tymczasem, że władze USA rozmawiały ze swoimi zagranicznymi partnerami o "dalszych krokach", które należy poczynić po decyzji o zawieszeniu misji. - Wzywamy po raz kolejny syryjski reżim, aby przestrzegał zobowiązań wynikających z planu Kofiego Annana, włącznie z pełnym wprowadzeniem w życie zasad rozejmu - powiedział, według Reutersa, Vietor. Rzecznik nie podał jednak żadnych szczegółów dotyczących dalszego postępowania wobec Syrii.
Od maja w Syrii działa grup 300 obserwatorów, których zadaniem jest monitorowanie sytuacji w kraju w ramach misji UNSMIS. 90-dniowy mandat obserwatorów upływa w lipcu. Pomimo obowiązującego od 12 kwietnia zawieszenia broni między siłami rządowymi a opozycją w Syrii dochodzi niemal codziennie do rozlewu krwi. Z danych przekazywanych przez syryjską opozycję wynika, że od początku fali protestów w marcu 2011 roku w Syrii życie straciło ponad 14 tys. osób.PAP, arb