Brytyjski "The Times" pisze wręcz o "arabskiej zimie", sugerując, że wydarzenia w Egipcie wstrzymały zapoczątkowany 16 miesięcy temu w Tunezji proces reform, nazywany "arabską wiosną". Zdaniem komentatora pytanie, czy kandydat Braci Muzułmanów Mohamed Mursi rzeczywiście otrzymał najwięcej głosów, nie jest tak istotne jak to, czy te wybory "mają w ogóle jakiekolwiek znaczenie".
- W rzeczywistości Najwyższa Rada Wojskowa rozpoczęła prewencyjny i bezkrwawy pucz przeciwko procesowi politycznych zmian - stwierdza "The Times", wzywając zachodnie rządy do "energicznych protestów". Konserwatywna gazeta uważa, że pogodzenie się, w myśl źle pojętej "realpolitik", z rządami wojskowych jako stanem normalnym byłoby "poważnym błędem". Taka postawa byłaby "powtórką z błędnej polityki wobec arabskiego świata w minionych dziesięcioleciach" - ostrzega "The Times". "Puczem" nazywa wydarzenia w Egipcie także austriacki "Der Standard". "Egipt dostał teraz karykaturę prezydenta i nie ma parlamentu" - czytamy w komentarzu. Autor zwraca uwagę, że Rada Wojskowa, nie czekając na przekazanie władzy, już mianowała swojego szefa na ministra obrony.
Jak podkreśla "Der Standard", to wojskowi piszą konstytucję, a ostatnie słowo będzie należało do powołanych jeszcze przez byłego prezydenta Hosniego Mubaraka sędziów konstytucyjnych, którzy będą decydowali, czy jakiś artykuł konstytucji jest zgodny z celami rewolucji. "To hucpa" - ocenia "Der Standard". "Sueddeutsche Zeitung" pisze, że zwycięzcą wyborów nie jest ani Mursi ani Szafik. - W czasie gdy między Aleksandrią a Abu Simbel trwa proces liczenia głosów, rządząca Rada Wojskowa przejęła daleko idące kompetencje i ograniczyła rolę prezydenta zanim jeszcze został zaprzysiężony do funkcji zadań ceremonialnych - czytamy w "SZ".
Pierwszy demokratycznie wybrany władca Egiptu "nie sprawuje kontroli ani nad wojną ani nad pokojem ani też nad budżetem" - wszystkie te decyzje będą znajdowały się w przyszłości w rękach generałów - pisze "SZ". Zdaniem "Financial Times Deutschland" postawa generałów w Kairze świadczy o ich pogardzie wobec "arabskiej wiosny". W chwili gdy Egipcjanie wybrali swego prezydenta, wojskowi przeforsowali poprawki do konstytucji, które oznaczają: "Gwiżdżemy na wasze ambicje, na waszego prezydenta i na wasze dążenia do demokracji". "Egipt zamienił autokrację Mubaraka na dyktaturę wojskową" - ocenia "FTD".
Pesymistyczną ocenę wydarzeń w Egipcie zamieszcza także "The New York Times". Egipska rewolucja znalazła się w niebezpieczeństwie, po tym jak generałowie i sędziowie, będący "przedłużeniem represyjnego reżimu Mubaraka" sięgnęli po władzę - pisze korespondent, dodając: "To nie po to Egipcjanie demonstrowali i umierali na placu Tahrir". "Biorąc pod uwagę znaczenie Egiptu w świecie arabskim, ostatnie wydarzenia stanowią okropny przykład dla innych społeczeństw próbujących odsunąć autokratów od władzy" - ocenia "NYT".eb, pap