W telewizyjnym przemówieniu prezydent odmówił złożenia dymisji, poinformował, że chce się bronić i jest gotów ponieść "wszelkie konsekwencje". - Nie istnieje żaden ważny powód - prawny lub też polityczny - do mojej rezygnacji - powiedział Lugo. Szef państwa, który ma poparcie pięciu spośród 45 senatorów, czwartkową decyzję parlamentu nazwał bezlitosnym atakiem grup, sprzeciwiających się demokracji.
Ten 61-letni dawny biskup wygrał wybory prezydenckie w 2008 roku dzięki obietnicom polepszenia za pomocą reformy rolnej sytuacji ponad 87 tys. rodzin utrzymujących się z rolnictwa. Jednak ma problemy z wprowadzaniem tych zmian, ponieważ parlament kontrolowany jest przez opozycję.
Jeśli w piątek Senat uzna, że pozwalając na eskalację konfliktów społecznych szef rządu nie wypełnił swoich obowiązków, Lugo będzie musiał ustąpić ze stanowiska. Zgodnie z paragwajską konstytucją, jeśli tak się stanie, obowiązki szefa państwa przejmie obecny wiceprezydent, którym jest zagorzały krytyk Lugo, Federico Franco. Kolejne wybory prezydenckie zaplanowano na 2013 r.
Pojawiają się obawy, że odsunięcie prezydenta od władzy mogłoby wywołać niepokój w Paragwaju, który jest jednym z najbiedniejszych krajów Ameryki Południowej. W czwartek, po ogłoszeniu informacji o procedurze impeachmentu w centrum stolicy doszło do przepychanek między setkami zwolenników i przeciwników rządu.
Niektórzy przeciwnicy pierwszego lewicowego prezydenta Paragwaju oskarżają go o to, że sympatyzował z bezrolnymi rolnikami, którzy w połowie czerwca zaatakowali policjantów na północy kraju. Do starć doszło podczas próby wyeksmitowania 150 rolników z zamieszkiwanych przez nich terenów, ok. 150 km na północ od stolicy Asuncion. Tereny te zostały włączone w obszar rezerwatu i należą one do polityka tzw. Partii Colorado, Blasa Riquelme, który otwarcie sprzeciwia się polityce prezydenta Lugo. W wyniku starć zginęło 17 osób, w tym siedmiu funkcjonariuszy policji.
Paragwaj jest czwartym na świecie dostawcą soi, a spory o ziemie nie należą tam do rzadkości. Duża część żyznych gruntów znajduje się w rękach m.in. zwolenników dawnych władz.
zew, PAP