Antysemicki skandal na Węgrzech. Polityk otrzymał zaświadczenie, że nie ma żydowskich genów

Antysemicki skandal na Węgrzech. Polityk otrzymał zaświadczenie, że nie ma żydowskich genów

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. sxc.hu Źródło: FreeImages.com
Renomowany uniwersytet budapeszteński wypowiedział umowę najmu instytutowi genetyki, który wydał deputowanemu skrajnej prawicy węgierskiej zaświadczenie stwierdzające, iż polityk ten nie posiada genów żydowskich ani romskich.

Wydanie takiego dokumentu wywołało skandal. Oburzeni naukowcy zgłosili sprawę do prokuratury. Rzecznik Uniwersytetu im. Loranda Eotvosa w Budapeszcie Gyorgy Fabri poinformował o wymówieniu umowy najmu węgierskiemu instytutowi diagnostycznemu Nagy Gen Diagnostic & Research, który we wrześniu 2010 roku, na podstawie badania genów deputowanego ze skrajnie prawicowego opozycyjnego ugrupowania Jobbik wydał zaświadczenie, że ”nie posiada on genów żydowskich ani romskich”.

Rzecznik dodał, że pracownicy naukowi uniwersytetu nie utrzymują żadnych kontaktów z instytutem Nagy Gen. 7 czerwca Rada Naukowa Uniwersytetu im. Loranda Eotvosa orzekła, że "badanie genetyczne, mające na celu wykluczenie przodków żydowskich lub romskich, jest niezgodne z zasadami etyki i uczelnia odrzuca wykorzystywanie wyników badań naukowych do promowania dyskryminacji i nienawiści rasowej”.

Instytut Nagy Gen, którym kieruje doktor Zsolt Nagy, od 2007 roku wynajmował pomieszczenia w budapeszteńskim uniwersytecie. Teraz nikt nie odpowiada tam na telefony i e-maile; instytut nie chce również ujawnić nazwiska deputowanego, którego geny zbadano. Wcześniej firma wydała oświadczenie, w którym podkreśliła, że „nie może odmówić nikomu przeprowadzenia jakichkolwiek testów genetycznych”.

Skandal z zaświadczeniem o „czystości rasowej”, który nagłośniły w maju bieżącego roku węgierskie media, publikując kopię dokumentu z zaciemnionym nazwiskiem deputowanego, nabiera jednak coraz większych rozmiarów.

Jozsef Mandl, przewodniczący węgierskiej Rady Medycznych Badań Naukowych, która jest organem doradczym rządu w zakresie polityki zdrowotnej, wystąpił do prokuratury o wszczęcie postępowania w tej sprawie, sugerując, że “wydane zaświadczenie jest nieetyczne, nieprofesjonalne i niezgodne z procedurą badawczą”. Mandl wystąpił również o przeprowadzenie kontroli działalności Nagy Gen Diagnostic & Research.

Przeprowadzenie testu potępił również szef Instytutu Genetyki Węgierskiej Akademii Nauk Istvan Gaszko. "To badanie jest kompletną bzdurą i podważa samą istotę genetyki klinicznej" - oświadczył. "Jesteśmy zaszokowani tym incydentem" – przyznał z kolei szef Węgierskiego Towarzystwa Genetyki Bela Melegh.

14 czerwca o incydencie napisało renomowane czasopismo „Nature” – jedno z najstarszych i najbardziej prestiżowych czasopism naukowych.

Badanie potępiło Europejskie Towarzystwo Genetyki Człowieka, które uznało, że naruszono zasady etyki. Szef Towarzystwa Jorg Schmidtke podkreślił, że „badania genetyczne mają na celu diagnozowanie chorób, a nie czystości rasowej". Uznał, że instytut Nagy Gen dopuścił się skandalicznego nadużycia najnowszych technologii badawczych.

sjk, PAP