- O godz. 8 otwarto 94 proc. lokali wyborczych - powiedział Nuri al-Abbar. Sprecyzował, że głosy można oddawać w 1453 lokalach. - Niektóre punkty nie zostały otwarte, ponieważ ze względów bezpieczeństwa nie można było dostarczyć materiałów logistycznych - powiedział szef komisji.
Abbar nie wykluczył przedłużenia głosowania w lokalach, w których wybory zostały opóźnione, głównie na wschodzie kraju. Bojownicy walczący o autonomię tej części Libii domagają się sprawiedliwszego rozdziału miejsc w Konstytuancie. Do walki o mandat stanęło prawie cztery tysiące osób i ponad sto partii. Głosowanie, do którego zarejestrowało się 2,8 mln uprawnionych, obserwuje Unia Europejska oraz liczne organizacje międzynarodowe.
Zbrojne milicje zagrażają wyborom
Punkty wyborcze będą czynne do godz. 20. Wstępne rezultaty wyborów najwcześniej będą znane w poniedziałek. Największe zagrożenie podczas wyborów stwarzają zbrojne milicje, zwłaszcza w okolicach miasta Bengazi, na wschodzie. Właśnie w tym regionie wybuchło powstanie przeciw autorytarnej władzy Kadafiego. Teraz powstańcy twierdzą, iż rząd przejściowy ich zaniedbuje.
W piątek lokalne ugrupowania częściowo zablokowały eksport ropy naftowej w celu wywarcia presji na nowe władze. "Blokada będzie trwała kolejne 48 godzin, jeśli rząd pozytywnie nie ustosunkuje się do żądań" - brzmiała ich nota przekazana przedsiębiorstwom naftowym. Tego samego dnia na centralnym placu Bengazi demonstrowały setki ludzi. Protestujący wyrażali rozczarowanie przyznaniem zaledwie 60 mandatów reprezentantom wschodnich prowincjom. Tymczasem niemal wszystkie libijskie złoża ropy naftowej i przemysł wydobywczy skoncentrowane są we wschodniej części kraju.
Głosowanie może być też utrudnione na południu, w regionach saharyjskich. Dochodzi tam do starć na tle plemiennym, a sytuacja jest na tyle niebezpieczna, że przebiegu wyborów nie będą mogli tam monitorować obserwatorzy.
Trypolis świętuje
Najbardziej zadowoleni z głosowania są mieszkańcy Trypolisu. Jeszcze przed otwarciem lokali wyborczych w tym mieście ustawiały się kolejki chętnych oddać swój głos. Wybory traktowane są tam jak święto. Mieszkańcy ubrani są odświętnie, niektórych okrywają barwy zakończonej przed kilkoma miesiącami rewolucji, która położyła kres ponad 40-letniej władzy pułkownika Kadafiego.
Głosowanie, wieńczące okres przejściowy po rujnującej wojnie domowej, która zakończyła się w październiku zeszłego roku śmiercią Kadafiego, może wynieść do władzy islamistów, jak to się stało w Tunezji i Egipcie po wiośnie arabskiej. Przed głosowaniem nie prowadzono sondaży przedwyborczych, jednak na czoło wysuwają się trzy ugrupowania: Partia Prawa i Rozwoju utworzona przez Bractwo Muzułmańskie, Hizb El-Watan kierowany przez kontrowersyjnego byłego dowódcę sił rebelianckich Abdelhakima Belhadża i liberałowie należący do koalicji powołanej przez byłego premiera z Narodowej Rady Libijskiej Mahmuda Dżibrila.
Według obserwatorów żadna z partii nie uzyska zdecydowanej większości, więc kształt przyszłego rządu będzie zależał od powyborczych sojuszy. Wybrani członkowie zgromadzenia ustawodawczego nominują 60 osób, które przygotują projekt konstytucji określającej przyszły ustrój polityczny kraju. Ustawa zasadnicza ma być następnie zatwierdzona w referendum. W 2013 r. planuje się nowe wybory parlamentarne.
ja, PAP