Panetta – jak podkreśla Associated Press - nie zasugerował jednak w żaden sposób, że administracja prezydenta Obamy rozważa interwencję wojskową w Syrii lub nowe inicjatywy wobec tego kraju. Podkreślił jedynie, że zamierza wykorzystać swą podróż na Bliski Wschód do zabiegania o wzmocnienie międzynarodowej koalicji domagającej się ustąpienia Asada i umożliwienia pokojowego utworzenia demokratycznego rządu w Syrii. Panetta powiedział też, że będzie kontynuował konsultacje mające uniemożliwić dostanie się syryjskich arsenałów broni chemicznej w niepowołane ręce. Wspomniał ogólnikowo o "konieczności wsparcia opozycji" w Syrii, ale - jak pisze Reuters - nie sygnalizował żadnych nowych inicjatyw.
Szef Pentagonu odmówił jednocześnie ustosunkowania się do wypowiedzi republikańskiego kandydata na prezydenta USA Mitta Romney'a, który podczas wizyty w Izraelu oświadczył, że Stany Zjednoczone "mają obowiązek i moralny imperatyw" aby zapobiec uzyskaniu przez Iran broni nuklearnej. Wcześniej Romney zarzucał administracji Obamy, że jest "zbyt miękka" wobec Iranu i niedostatecznie wspiera Izrael.
PAP, arb