Premier David Cameron, zapytany przez dziennikarzy o ocenę pierwszych dni olimpijskich zmagań, chwalił organizatorów za kilkuletni wysiłek przygotowań. Jedyne jego zastrzeżenia dotyczyły - jak to określił - skarg mieszkańców okolic Horse Guards Parade, którzy narzekają na nocne hałasy utrudniające wysypianie się.
Dopytywany o to, czy wpłynęły do niego skargi ze śmiechem powiedział, że na razie dwie, od dwóch mieszkanek spod znanego niemal każdemu londyńczykowi adresu przy Downing Street 10 - jego żony Samanthy i ośmioletniej córki Nancy. Ta deklaracja nie tylko wzbudziła rozbawienie przedstawicieli mediów, ale i ironiczną uwagę spikera wieczornych zawodów z udziałem siatkarzy plażowych. Około godziny 22.00, kiedy zaczynała się cisza nocna, zaapelował do kibiców słowami: "Słyszałem, że premier David Cameron, czy Dave, jak go nazywają, z trudem próbuje teraz zasnąć na Downing Street".
Tłum zgromadzony na trybunach odpowiedział głośnym buczeniem i okrzykami: "niech Dave idzie spać do hotelu".eb, pap