1 sierpnia w chamowniczeskim sądzie rejonowym w Moskwie kontynuowano proces trzech członkiń grupy punkrockowej Pussy Riot, które są oskarżone o "chuligaństwo motywowane nienawiścią religijną". Grozi im kara więzienia do siedmiu lat. Kobiety źle się czuły, więc wzywano do nich lekarzy pogotowia. - Jesteśmy półprzytomne, praktycznie nie śpimy - powiedziała jedna z podsądnych Nadieżda Tołokonnikowa w sądzie.
Jedna z obrończyń Wioletta Wołkowa powiedziała, że podsądne są budzone o godzinie 5 rano i przetrzymywane bez śniadania w malutkim pomieszczeniu przed przewiezieniem do sądu. - Proces jest prowadzony w oburzający sposób - powiedziała, gdy po raz kolejny odrzucono wniosek o miesięczne odroczenie sprawy, aby obrona miała więcej czasu na zapoznanie się z liczącymi 3000 stron aktem oskarżenia przeciw członkiniom Pussy Riot. - Rozprawy trwają po 11 godzin, nasze klientki nie mogą się wyspać, nie dostają też od rana do nocy niczego ciepłego do jedzenia, a niekiedy i wody - utrzymują ich obrońcy.
Według oponentów władz proces trzech młodych kobiet jest motywowany politycznie i - jak pisze agencja Reutera - stanowi jedną z prób uciszenia rosyjskiej opozycji, która w minionych miesiącach organizowała liczne i wielkie protesty. 21 lutego pięć artystek z Pussy Riot w moskiewskim soborze Chrystusa Zbawiciela wykonało utwór "Bogurodzico, przegoń Putina". Trzy z nich zatrzymano, gdy umieściły w internecie film ze swojego występu.
22-letnia Nadieżda Tołokonnikowa, 29-letnia Jekatierina Samucewicz i 24-letnia Maria Alochina nie przyznają się do zarzucanego im chuligaństwa, lecz przeprosiły tych, których ich koncert w świątyni mógł obrazić. Mimo bardzo licznych apeli rosyjskich i zagranicznych twórców kultury i artystów w obronie młodych kobiet, areszt przedłużono im do stycznia 2013 roku.
jl, PAP