- Plan był. Był przygotowany przez Sztab Generalny pod koniec roku 2006 - na początku 2007 i zatwierdzony przeze mnie - oświadczył Putin, który i wówczas był prezydentem Rosji. Według niego wówczas też prowadzono szkolenie południowoosetyjskich żołnierzy pospolitego ruszenia. Putin przyznał, że specjaliści wojskowi uważali, że to sprawa raczej beznadziejna, gdyż postawienie takich żołnierzy naprzeciw regularnej armii jakiegokolwiek państwa, nawet takiego jak Gruzja, jest niemożliwością.
Putin podkreślił, że spece wojskowi się mylili i że wyszkoleni Osetyjczycy z Południa "mężnie bronili swej ojczyzny" i przez trzy doby, póki nie nadeszło rosyjskie wojsko, oni i rosyjskie siły pokojowe odpierali ataki sił gruzińskich.
Prezydent Gruzji Micheil Saakszwili, który z okazji czwartej rocznicy wojny rosyjsko-gruzińskiej przemawiał w Poti, zauważył, że rosyjskie władze przyznały, że plany operacji wojskowej przeciwko Gruzji istniały przed rokiem 2008, co było sprzeczne z obowiązującymi umowami.
W wyniku kilkudniowej wojny w 2008 r. między Moskwą a Tbilisi dwa popierane przez Rosję separatystyczne regiony Gruzji - Abchazja i Osetia Południowa - ogłosiły niepodległość. Uznała ją Rosja, poza nią jedynie Wenezuela, Nikaragua i Nauru. Reszta świata, w tym Polska, uważa obie republiki za części Gruzji. Tbilisi uważa te regiony za tereny okupowane przez Rosję.
ja, PAP