Jak ogłosiła federalna Komisja ds. Debat Prezydenckich, pierwsza odbędzie się 3 października w Denver w stanie Kolorado i ma być poświęcona wyłącznie problemom krajowym. Poprowadzi ją weteran dziennikarstwa z publicznej telewizji PBS Jim Lehrer, który już 11 razy był moderatorem debat prezydenckich.
Pierwsza moderatorka od 20 lat
W tegorocznych wyborach demokratyczny prezydent Barack Obama ubiega się o reelekcję. Jego republikańskim rywalem jest były gubernator Massachusetts Mitt Romney. Druga debata, 16 października w Hempstead w stanie Nowy Jork, zostanie zorganizowana na wzór amerykańskich spotkań polityków z wyborcami, czyli tzw. town hall meetings. Pytania obu kandydatom będą zadawać widzowie z sali - niezależni wyborcy (niezarejestrowani przed wyborami ani jako Demokraci, ani Republikanie).
Debatę tę poprowadzi dziennikarka telewizji CNN Candy Crowley. Będzie ona pierwszą kobietą w roli moderatora debaty prezydenckiej od 20 lat. Trzecia debata, 22 października w Boca Raton na Florydzie, ma się w całości koncentrować na kwestiach międzynarodowych. Jako jej moderatora wyznaczono Boba Schieffera, znanego dziennikarza telewizji CBS.
Debaty prezydenckich numerów dwa
Odbędzie się także debata kandydatów na wiceprezydenta: urzędującego na tym stanowisku Joe Bidena i kandydata GOP Paula Ryana. Kandydaturę tego ostatniego - konserwatywnego przewodniczącego Komisji Budżetowej Izby Reprezentantów i faworyta populistyczno-prawicowej Tea Party - Romney przedstawił w ostatnią sobotę. Debata ta odbędzie się 11 października w Danville w stanie Kentucky i poprowadzi ją Martha Raddatz z telewizji ABC.
Wszyscy moderatorzy związani są z mediami, którym prawica amerykańska zarzuca brak obiektywizmu i sympatyzowanie z prezydentem Obamą. W przeszłości przed wyborami prezydenckimi organizowano nie więcej niż jedną debatę telewizyjną kandydatów.
Debata zadecyduje o wszystkim?
Debaty decydują niekiedy o wyniku wyborów. Tak było m.in. w 1960 r., kiedy nieogolony i spocony ze zdenerwowania Richard Nixon zrobił złe wrażenie na telewidzach. Chociaż komentatorzy oceniali, że argumentował lepiej, niż John F. Kennedy, wybory minimalnie przegrał. W 1992 r. ówczesny prezydent George H.W. Bush w czasie debaty wykazał brak empatii, odpowiadając na pytanie kobiety, która zwierzała się z kłopotów materialnych spowodowanych recesją. Kiedy na to samo pytanie odpowiadał wyczerpująco Bill Clinton, Bush spojrzał ukradkiem na zegarek, jakby był znudzony dyskusją.
Moment ten przypomina się jako symboliczny przykład braku zainteresowania Busha troskami zwykłych Amerykanów. Zdaniem wielu komentatorów, w ówczesnych wyborach gafa Busha mogła przeważyć szalę na korzyść Clintona.
ja, PAP