- Oskarżenia o chuligaństwo i nienawiść religijną nie powinny być wykorzystywane do ograniczania wolności słowa. Wypowiedzi, jakkolwiek byłyby prowokacyjne, satyryczne czy drażliwe, nie powinny być ograniczane, a w żadnych okolicznościach nie powinny być powodem uwięzienia - uważa Mijatović. W jej ocenie, w różnych krajach jest widoczna tendencja "ze strony władz, grup społecznych czy religijnych do przyjmowania bardziej restrykcyjnej postawy wobec treści uznawanych za obraźliwe, wątpliwe moralnie czy niebezpieczne dla dzieci". - Najczęściej jest to pretekst do cenzurowania treści, które są po prostu krytyczne lub wykraczają poza te ogólnie uznane - uznała przedstawicielka OBWE.
Trzy członkinie punkrockowej grupy Pussy Riot, 22-letnia Nadieżda Tołokonnikowa, 24-letnia Maria Alochina i 29-letnia Jekatierina Samucewicz, zostały skazane w piątek przez sąd w Moskwie na kary po dwa lata kolonii karnej za "chuligaństwo motywowane nienawiścią religijną". W ten sposób sąd ocenił lutową akcję członkiń Pussy Riot, które w moskiewskim Soborze Chrystusa Zbawiciela, najważniejszej świątyni prawosławnej Rosji, wykonały utwór "Bogurodzico, przegoń Putina". Film ze swojej akcji umieściły w internecie. Wśród prawosławnych, w tym hierarchów, podniosły się głosy oburzenia. Młode kobiety oskarżono o sprofanowanie świątyni, obrazę uczuć religijnych i szerzenie nienawiści.
Oponenci Kremla twierdzili jednak, że proces Pussy Riot był motywowany politycznie i stanowił jedną z prób uciszenia opozycji, która w minionych miesiącach organizowała liczne antyputinowskie protesty. Proces wzbudził również szeroki rozgłos na świecie i obawy o przestrzeganie w Rosji wolności słowa.