Sąd przekazał, że o czasie ogłoszenia werdyktu poinformuje w oddzielnym komunikacie. Obrońca Tymoszenko Serhij Własenko uznał postępowanie sądu za bezprecedensowe. Zdaniem adwokata sąd powinien podjąć decyzję od razu po wysłuchaniu argumentacji obrony i oskarżenia.
"Wszystko się skończyło"
Własenko oświadczył, że obawia się „manipulacji” ze strony Sądu Najwyższego i przypuszcza, iż jego decyzja będzie znana nie wcześniej, niż po 28 sierpnia. Tego dnia sprawę Tymoszenko ma rozpatrywać Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu.
- Wszystko się skończyło. Przynajmniej tak to zabrzmiało. Gdyby wyrok miał być ogłoszony dzisiaj, przewodniczący sądu poinformowałby o tym. A w tej sytuacji oznacza to, że będą ociągać się z decyzją. Dziś już niczego nie oczekujemy – powiedział Własenko gazecie internetowej "Ukrainska Prawda".
"Tymoszenko działała umyślnie"
Występując wcześniej przed sądem, przedstawicielka oskarżenia Oksana Drohobycka zaapelowała o odrzucenie kasacji Tymoszenko. Prokurator powtórzyła, że przy negocjowaniu umów gazowych z Rosją ówczesna szefowa rządu ukraińskiego bez porozumienia z ministrami wydawała instrukcje odpowiedzialnym za te rozmowy osobom, co – jak mówiła Drohobycka - „było umyślnym działaniem przekraczającym kompetencje premiera”.
Prokurator po raz kolejny zaznaczyła, że w wyniku tych działań Tymoszenko państwowa spółka paliwowa Naftohaz Ukrainy odnotowała w 2009 r. straty w wysokości ponad 1,5 mld hrywien. Drohobycka zarzuciła też Tymoszenko, że podczas procesu w sądzie pierwszej instancji wybrała „polityczny, a nie prawny” sposób obrony.
- Cały czas obrażała sędziego i prokuratorów, określając ich mianem nieludzkich, marionetek i faszystów. Takie metody obrony także mogą świadczyć o tym, że jest winna zarzucanych jej przestępstw – oświadczyła przedstawicielka oskarżenia.
Skazana za gaz
Tymoszenko usłyszała wyrok siedmiu lat więzienia w zeszłym roku. Była premier uważa, że za jej skazaniem stoi prezydent Wiktor Janukowycz, z którym przegrała wybory prezydenckie w 2010 roku. Wyrok Tymoszenko wywołał niezadowolenie Unii Europejskiej, która ocenia, że sprawa ta ma podłoże polityczne, a władze w Kijowie wybiórczo stosują prawo w procesach byłej premier i kilku jej współpracowników.
Choć Bruksela chce, by Tymoszenko i inni więzieni politycy ukraińskiej opozycji mogli wziąć udział w zaplanowanych na koniec października wyborach parlamentarnych, Centralna Komisja Wyborcza w Kijowie wykreśliła niedawno nazwisko byłej szefowej rządu z listy wyborczej opozycyjnej partii Batkiwszczyna (Ojczyzna).
ja, PAP