Według świadków setki osób domagały się wyjaśnień w sprawie śmierci byłego dowódcy polowego z czasów wojny domowej z lat 90. Imumnazara Imumnazarowa, który został zabity w nocy z wtorku na środę w swoim domu na obrzeżach Chorogu przez nieznanych sprawców. Niektórzy świadkowie utrzymują, że policja otwarła ogień, gdy tłum demonstrantów próbował się wedrzeć do siedziby władz, a niektórzy rzucali kamieniami. Dwie osoby zostały lekko ranne w nogi.
Manifestanci domagali się od prezydenta Tadżykistanu Emomali Rachmona powstrzymania przemocy w Górskim Badachszanie i zapewnienia bezpieczeństwa jego mieszkańcom. Według nich rozładowanie nowego kryzysu w Chorogu po operacji specjalnej sił rządowych zależy całkowicie od prezydenta Tadżykistanu. Nowe niepokoje zagościły w autonomicznej prowincji Górskiego Badachszanu, który graniczy z Afganistanem, w kilka tygodni po specjalnej operacji przeprowadzonej przez siły rządowe przeciwko lokalnym grupom zbrojnym; w następstwie operacji zginęło ok. 50 osób. Operację przerwano, gdy wielu bojowników zdecydowało się złożyć broń.
Imumnazarow, jeden z kilku dowódców polowych z czasów wojny domowej, był poszukiwany w lipcu razem z kilkoma innymi osobami przez władze pod zarzutem przemytu narkotyków i tytoniu. Dwaj poszukiwani oddali się na początku sierpnia w ręce władz, natomiast Imumnazarow i drugi mężczyzna pozostawali na wolności. Analitycy utrzymują, że rząd w Duszanbe zorganizował operację w Górskim Badachszanie przeciwko byłym dowódcom z czasów wojny domowej, by zaznaczyć swe panowanie nad terenami, których w pełni nie kontroluje - pisze agencja Associated Press.
Większość mieszkańców Górskiego Badachszanu, których jest ok. 250 tysięcy, opowiadała się po stronie opozycji w czasie wojny domowej w latach 1992-1997, w której wspierany przez Moskwę świecki rząd Rachmona walczył z luźno powiązaną opozycją, w tym z islamistami.jl, PAP