Agencja Ansa przypomniała epizod z 13 czerwca 1984 roku, gdy do sekretarza kardynała Martiniego, wówczas arcybiskupa Mediolanu, przyszedł nieznajomy młody mężczyzna mówiąc, że ma mu coś do przekazania. Następnie na stole w siedzibie Kurii zostawił trzy torby i wyszedł.
Gdy kardynał otworzył torby, znalazł w nich między innymi: dwa karabiny kałasznikow z magazynkiem, cztery pistolety, muszkiet, cztery granaty, pocisk do bazooki i 140 nabojów. Był to arsenał grupy terrorystycznej o nazwie Komunistyczne Komitety Rewolucyjne, powiązanej z Czerwonymi Brygadami, która pod koniec lat 70. przeprowadziła serię krwawych zamachów we Włoszech.
Cała broń została symbolicznie oddana cieszącemu się olbrzymim autorytetem kardynałowi Martiniemu na znak definitywnego zakończenia zbrojnej walki przez to lewackie ugrupowanie.
Metropolita mediolański natychmiast zawiadomił policję, której przekazano całą broń. Przypomina się, że postanowił też nie ujawniać tego zdarzenia. Dopiero po dłuższym czasie kardynał Martini opowiedział o nim publicznie.
ja, PAP