Mocno akcentująca odrębność prowincji i swój separatystyczny program Partia Quebecka (PQ) wygrywała w sondażach przedwyborczych, wyprzedzając m.in. rządzących od dziewięciu lat liberałów. Liberałom, którym przewodzi premier Jean Charest, zaszkodziły zarzuty o korupcję oraz protesty studentów przeciwko podwyżkom czesnego, które wybuchły w lutym bieżącego roku - uważa profesor nauk politycznych Bruce Hicks z Uniwersytetu Concordia w Montrealu. Z sondaży wynika, że mieszkańcy Quebecu nie tyle sprzeciwiają się samej podwyżce, co zastosowanemu przez władze prawu ograniczającemu demonstracje.
We wtorek otwarto ok. 20 tys. punktów wyborczych. Do głosowania uprawnionych jest 5,9 mln osób, z których prawie milion zagłosował przedterminowo. Wśród wiodących tematów kampanii wyborczej w "La Belle Province" (pięknej prowincji), jak nazywany jest Quebec, była kwestia pozycji języka francuskiego oraz, ponownie, niepodległości regionu.
Podczas kampanii liderka PQ Marois zachęcała do głosowania na swoje ugrupowanie, obiecując oddzielenie się Quebecu od Kanady. Zapewniała przy tym, że inne prowincje nie powinny obawiać się ewentualnej wygranej separatystów. W Quebecu przeprowadzono dwa referenda w sprawie oderwania się "La Belle Province" od Kanady: w 1980 oraz 1995 roku. W ostatnim separatyści przegrali tylko niewielką różnicą głosów. Jednak z sondaży wynika, że obecnie mniej niż 30 proc. mieszkańców Quebecu opowiada się za oddzieleniem się prowincji od Kanady.
Absolutna wygrana PQ wcale nie jest pewna. Nawet wśród separatystów partia ta ma konkurencję - ugrupowania Quebec Solidaire i Option Nationale. Może być więc tak, że PQ wygra, ale utworzy jedynie rząd mniejszościowy.
Jeśli jednak po wyborach będzie tworzyć rząd prowincji, po raz pierwszy premierem Quebecu zostanie kobieta. Obecnie w Kanadzie trzy prowincje mają panie na stanowiskach premierów: Alberta, Kolumbia Brytyjska oraz Nowa Fundlandia i Labrador, a także jedno terytorium autonomiczne - Nunavut.eb, pap