Władze libijskie przeprosiły za ten atak i zapowiedziały ustalenie i ukaranie winnych. Powodem ataku na amerykański konsulat był film obrażający proroka Mahometa. Szczegóły śmierci ambasadora Chrisa Stevensa i pozostałych osób różnią się w zależności od źródła. Według agencji Associated Press, która powołuje się na libijskie władze, ambasador zginął w nocy z 11 na 12 września, gdy on i grupa pracowników ambasady przybyli do zaatakowanego konsulatu w celu ewakuowania personelu.
Agencja Reutera pisze, że ambasador i trójka członków personelu ambasady zginęli ostrzelani w samochodzie, którym opuszczali zaatakowany konsulat w poszukiwaniu bezpiecznego miejsca. Panarabska telewizja Al-Dżazira podała, że ambasador USA poniósł śmierć z powodu zatrucia się dymem podczas wtorkowego ataku na konsulat.
Obama potępił atak
Barack Obama ostro potępił "oburzający atak" i zarządził wzmocnienie środków bezpieczeństwa w placówkach dyplomatycznych USA na całym świecie. Obama podkreślił, że "choć Stany Zjednoczone odrzucają uwłaczanie przekonaniom religijnym innych, wszyscy musimy wyraźnie przeciwstawić się tego rodzaju bezsensownej przemocy, która pochłonęła życie tych urzędników państwowych". Ambasadora Stevensa nazwał "dzielnym i wzorowym przedstawicielem Stanów Zjednoczonych".
Telewizja CNN poinformowała, powołując się na anonimowych przedstawicieli Pentagonu, że do Bengazi wysłano w środę żołnierzy korpusu piechoty morskiej (marines) z zadaniem zapewnienia ochrony amerykańskim dyplomatom. Sekretarz stanu USA Hillary Clinton potępiła to, co stało się w Bengazi jako czyn "bestialski i brutalny". Wyraziła "głęboki smutek" z powodu ofiar. Clinton wskazała, że Amerykanie, którzy zginęli w Bengazi, byli "zaangażowani w udzielanie pomocy narodowi libijskiemu w osiągnięciu lepszej przyszłości". Podkreśliła, że pasją ambasadora Stevensa była "służba, dyplomacja i naród libijski". - Stevens ryzykował życiem, żeby pomóc narodowi libijskiemu w budowaniu podstaw nowego, wolnego kraju - powiedziała sekretarz stanu USA.
Libijskie władze przepraszają
Przewodniczący Zgromadzenia Narodowego Libii Mohammed Megarjef przeprosił USA za atak w Bengazi. "Przepraszamy Stany Zjednoczone, naród amerykański i cały świat za to, co się stało" - powiedział Megarjef na konferencji prasowej, transmitowanej na żywo przez telewizję Al-Dżazira. Atak nazwał aktem "tchórzostwa" i zapowiedział, że sprawcy zostaną pociągnięci do odpowiedzialności.
Libijski wicepremier Mustafa Bu Szagur potępił "tchórzliwy atak na konsulat i zabicie Stevensa i innych dyplomatów". Wiceminister spraw wewnętrznych Libii Wanis al-Szarif powiedział na konferencji prasowej w Bengazi, że ataku, w którym zginął ambasador USA i trzech innych Amerykanów, dokonali zwolennicy Muammara Kadafiego. Potwierdził, że napastnicy w Bengazi, których nazwał "pozostałościami poprzedniego reżimu", użyli granatników rakietowych.
11 września uzbrojeni manifestanci zaatakowali konsulat amerykański w Bengazi na znak protestu wobec filmu, który według nich obraża islam, a w szczególności proroka Mahometa. Przed konsulatem doszło do starć między uzbrojonymi napastnikami a libijskimi siłami bezpieczeństwa. Przeciwko temu samemu filmowi przed ambasadą USA w Kairze protestowało we wtorek ok. dwóch tysięcy Egipcjan; film nakręcono w Stanach Zjednoczonych.
ja, PAP