Departament Stanu umotywował swoją decyzję falą antyamerykańskich demonstracji w Tunezji i Sudanie. Odradził też obywatelom amerykańskim odwiedzanie tych krajów. Amerykanom przebywającym w Tunisie zalecono niezwłoczne opuszczenie tego miasta samolotami rejsowymi. W przypadku Sudanu w szczególności odradzono obywatelom amerykańskim odwiedzanie rejonów Darfuru, Nilu Błękitnego i południowego Kordofanu.
- Wobec sytuacji w dziedzinie bezpieczeństwa w Tunisie i Chartumie, Departament Stanu wydał polecenie wyjazdu z obu placówek wszystkich członków rodzin i personelu, którego obecność nie jest niezbędna oraz równolegle opublikował ostrzeżenia przed podróżą (do tych krajów) dla obywateli amerykańskich - oświadczyła rzeczniczka Departamentu Stanu Victoria Nuland.
Podczas protestów w Tunisie przeciwko antyislamskiemu filmowi "Innocence of Muslims" (Niewinność muzułmanów) demonstranci starli się z policją. Rzucali w policjantów kamieniami, przedostali się przez mur na teren kompleksu ambasady USA i rozbili okna budynku. Podpalili samochody pracowników placówki oraz przylegający do kompleksu ambasady budynek amerykańskiej szkoły. Trzy osoby zginęły, a co najmniej 40 zostało rannych.
W Chartumie kilkutysięczny tłum demonstrantów zaatakował ambasady Niemiec, Wielkiej Brytanii i USA. Kilkuset osobom udało się sforsować ogrodzenie amerykańskiej ambasady i zawiesić islamską flagę na jednym z balkonów. Po ok. 2 godzinach wszyscy napastnicy zostali wyparci. Nikt z personelu ambasady nie został ranny, ale - jak podała policja - zginęło co najmniej dwóch demonstrantów.
Wadze Sudanu nie zgodziły się na przysłanie do stolicy kraju, Chartumu, plutonu amerykańskich marines, który miałby wzmocnić ochronę ambasady USA. Antyamerykańskie nastroje ogarnęły wiele innych krajów świata islamskiego. Wywołane zostały przez wspomniany film zamieszczony w serwisie YouTube, który przedstawia Mahometa jako oszusta i nieodpowiedzialnego kobieciarza, aprobującego molestowanie seksualne dzieci.
ja, PAP