Za półtora miesiąca na Ukrainie odbędą się wybory parlamentarne. Zdaniem ekspertów ostatnie decyzje rządzących w kwestiach bezpieczeństwa państwa mogą wskazywać na przygotowania do możliwych konfliktów powyborczych. Mają o tym świadczyć m.in. wzmożone zakupy sprzętu milicyjnego.
Rząd walczy z "terroryzmem"
Rozporządzenie rządu w sprawie „działań informacyjnych na rzecz walki z terroryzmem” jest skierowane do Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, MSW, Ministerstwa Obrony, Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych i odpowiednika Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Instytucje te mają skupić się przede wszystkim na działalności komunikacyjnej w mediach, która ma prowadzić do „formowania w społeczeństwie negatywnego stosunku do działalności terrorystycznej”.
Zadaniem tych organów jest też „ujawnianie i zapobieganie rozpowszechnianiu materiałów z wezwaniami do zmiany, obalenia konstytucyjnego porządku i przejęcia władzy państwowej (…)” – czytamy.
Na początku września ukraińskie media obiegła informacja, że przygotowując się do wyborów parlamentarnych, MSW dokonuje masowych zakupów nowego sprzętu dla milicji. Jak podawał wówczas serwis internetowy „Naszi Hroszi” (Nasze Pieniądze), resort złożył zamówienie na nowe samochody dla milicji o wartości około 10 mln euro, które mają być dostarczone jeszcze przed wyborami. MSW zamówiło także autobusy do przewożenia funkcjonariuszy, a jednocześnie armatki wodne, pojazdy do transportowania zatrzymanych, tarcze obronne, metalowe ogrodzenia oraz sprzęt do podsłuchiwania.
"Te wybory zostaną sfałszowane"
W wyznaczonych na 28 października wyborach parlamentarnych najważniejszymi rywalami będą: rządząca Partia Regionów prezydenta Wiktora Janukowycza oraz opozycyjna partia Batkiwszczyna, kierowana zza krat przez skazaną na siedem lat więzienia byłą premier Julię Tymoszenko.
Do ostatnich masowych protestów doszło na Ukrainie jesienią 2004 r. Wydarzenia te znane są jako pomarańczowa rewolucja. Niedawno Julia Tymoszenko ostrzegła, że ekipa Janukowycza ma zamiar sfałszować październikowe wybory, i nie wykluczyła, że w kraju może dojść do powtórki scenariusza sprzed ośmiu lat.
- Próby sfałszowania wyborów, które mają służyć ostatecznemu wprowadzeniu dyktatury na Ukrainie, mogą zakończyć się nową rewolucją, która nie będzie jednak miała tak pokojowego charakteru jak w 2004 roku - oświadczyła wówczas Tymoszenko.
ja, PAP