Romney wygłosił 17 września przemówienie na dorocznej konferencji U.S. Hispanic Chamber of Commerce, organizacji reprezentującej interesy latynoskiego biznesu. Ma również udzielić wywiadu hiszpańskojęzycznej telewizji Telemundo. W wystąpieniu w latynoskiej Izbie Handlowej Romney podkreślił, że powolny wzrost gospodarki i bezrobocie uderzają szczególnie w Latynosów, i obiecywał, że jeśli zostanie prezydentem, poprawi ich sytuację materialną. - Wszyscy są narażeni na dolegliwości związane z problemami tej gospodarki, ale hiszpańskojęzyczna społeczność ucierpiała z ich powodu szczególnie. W biedzie żyje dziś ponad 2 miliony więcej Latynosów niż wtedy, gdy prezydent Obama obejmował rządy - podkreślił kandydat Partii Republikańskiej na prezydenta.
Romney zraził sobie Latynosów zapowiedziami twardej polityki przeciw nielegalnej imigracji. W czasie republikańskich prawyborów wezwał obcokrajowców bez prawa pobytu w USA, aby się "sami deportowali". Zapowiedział też, że jeśli zostanie prezydentem, zawetuje ustawę "DREAM" (skrót od jej angielskiej nazwy, ale też: Marzenie), która - według projektu czekającego na uchwalenie w Kongresie - ma otworzyć młodym nielegalnym imigrantom drogę do legalizacji pobytu i pracy w USA, a z czasem nawet obywatelstwa amerykańskiego. Ustawa utknęła w Kongresie, zablokowana przez Republikanów - jednak w lipcu Obama, w drodze rozporządzenia prezydenckiego, wstrzymał deportacje młodych nielegalnych imigrantów i stworzył im możliwość starań o legalizację. W praktyce korzystają na tym głównie imigranci z Meksyku i innych krajów Ameryki Łacińskiej, skąd przez zieloną granicę przybywa najwięcej cudzoziemców.
Według sondaży ponad 63 procent Latynosów popiera Obamę - Romney może liczyć na 35 proc. głosów przedstawicieli tej grupy etnicznej. Republikanie liczą jednak, że nawet niewielkie zmniejszenie tej przewagi w kluczowych "swing states", czyli stanach, gdzie szanse obu kandydatów są wyrównane, jak Ohio czy Floryda, może przechylić szalę zwycięstwa na korzyść Romneya.
PAP, arb