Zespół rugby nie zdecydował się na przyjazd na mecz do Szanghaju. Z kolei Ishikawa, wicemistrzyni olimpijska z Londynu w turnieju drużynowym, zrezygnowała z gry w rozpoczętym 21 września w Huangshi Pucharu Świata - zastąpiła ją była mistrzyni Europy Austriaczka Liu Jia. Badmintoniści nie wezmą udziału w zawodach Japan Open, a kolarze zostali wycofani z wyścigu w Chinach. Natomiast najlepszy japoński tenisista Kei Nishikori (mieszka i trenuje na Florydzie) zapowiedział, że będzie rywalizował w październikowym turnieju w Szanghaju. - Gra w tenisa jest moją pracą. Mam nadzieję, że nic złego się nie wydarzy - przyznał zawodnik, który rok temu dotarł do półfinału tej imprezy.
W ostatnich dniach miały miejsce antyjapońskie protesty, a towarzyszyły im akty przemocy. Demonstracje w Chinach zaczęły się po decyzji rządu Japonii o wykupieniu z rąk prywatnych wysp na Morzu Wschodniochińskim, które według Pekinu podlegają suwerenności ChRL. Te bezludne wyspy noszą japońską nazwę Senkaku i chińską Diaoyu. Są one od lat administrowane przez Tokio, a znajdują się w pobliżu bogatych łowisk i prawdopodobnie dużych złóż ropy naftowej i gazu.
Antyjapońskie protesty w Chinach trwały od ubiegłego tygodnia. 18 września objęły około 100 miast. Protestujący obrzucali kamieniami, cegłami, jajami i butelkami budynki japońskich placówek; palono japońskie flagi. Rozwścieczony tłum plądrował japońskie sklepy i restauracje oraz niszczył samochody japońskich marek. Protestujący włamywali się też do budynków japońskich firm. Pekińska policja wezwała do zaprzestania tych działań, a władze chińskie zaapelowały do obywateli o pomoc w przywróceniu funkcjonowania transportu publicznego oraz zaprowadzaniu porządku na ulicach.PAP, arb